„W dzisiejszym pośpiechu wszyscy za dużo myślimy, zbyt wiele
szukamy i zapominamy o radości czystego Istnienia” /Eckhart Tolle/
Dziś dopadło mnie zmęczenie i zimno z całego tygodnia. Nie
chcę już słuchać o chorobach i odwiedzać szpitali. Jadąc z zabiegu do pracy
dowiedziałam się, że mój tato znowu jest w szpitalu. Przestraszyłam się i już
nie mogłam się na niczym skupić. Mam nadzieję, że tym razem lekarze postawią dobrą diagnozę i ustawią odpowiednie leczenie (ale to najwcześniej w poniedziałek). Po pracy pojechałam do szpitala
zabrać mamę i odwieźć ją do domu. Po
drodze, w sumie trzy razy na tym samym przejeździe kolejowym, za każdym razem
musiałam czekać, aż przejedzie pociąg. Od 2 stycznia zawsze kiedy tam
przejeżdżam muszę czekać w kolejce samochodów, aż otworzą przejazd. To naprawdę
świetna lekcja cierpliwości! Dobrze, że dzisiaj miałam pod ręką książkę J.
„Pępowina” Majgull Axelsson wbija w fotel. Nieźle się
wpisuje swoim mrocznym klimatem w dzisiejszą pogodę i obecną porę roku. Czyta
się jak horror, choć to samo życie. Życie na szwedzkiej prowincji, gdzie
królują plotki, niedomówienia, uzależnienie się od alkoholu, uzależnienie
się kobiet od mężczyzn, dzieci wychowywane bez ojców, bierność, tajemnice, kłamstwa, powielanie błędów z
pokolenia na pokolenie – tzw. pamięć rodowa, a wszystko to prowadzi do tragedii.
Kolejna książka, w której pojawia się historia niezdrowych relacji i zależności
babki, matki i córki. Podobnie jest w przeczytanym
ostatnio przeze mnie „Tego lata, w Zawrociu” Hanny Kowalewskiej oraz w
opowiadaniach Alice Munro „Uciekinierka”, na podstawie których Pedro Almodovar
stworzył „Julietę”. Aż chce się
krzyczeć: „Ludzie, dlaczego tak komplikujecie sobie życie? Dlaczego nie
porozmawiacie w spokoju, bez oskarżania się nawzajem, dlaczego nie spróbujecie zrozumieć,
przebaczyć?” Szwecja wcale nie jest takim „różowym” krajem, jaki może się nam
wydawać…Choć opisane w tej książce sytuacje są uniwersalne i mogłyby się
zdarzyć wszędzie.
Co zrobić, kiedy miało się ciężki dzień? Iść do wanny i zmyć
z siebie wszystko, czego już nie chcemy J.
W „Dzienniku uważności” Corinne Sweet jest takie ćwiczenie:
„Stojąc pod prysznicem poczuj, jak woda spływa po Twoim
ciele.
Poczuj ją na swojej twarzy, ramionach, szyi, plecach.
Poczuj, jak spływa po nogach.
Poczuj jej ciepło.
Poczuj strumień, może uda Ci się wyczuć poszczególne
kropelki.
Wyobraź sobie, że woda rozbudza Twoje mięśnie, masuje je.
Wyobraź sobie, że zmywa wszystkie Twoje zmartwienia, a one
uchodzą wraz z nią otworem w brodziku.
Skup się na zapachu żelu pod prysznic.
Pozwól, by Cię otoczył i orzeźwił.
Rozsmaruj go delikatnie po ciele.
Poczuj jego konsystencję.
Poczuj, w jaki sposób
pocierasz dłonią o skórę, rozprowadzając go na ciele.
Poczuj, jak woda zmywa go z Twojego ciała.
Na chwile obniż trochę temperaturę wody, do momentu, aż
przejdzie Cię lekki dreszcz.
Kiedy skończysz prysznic, otul się ręcznikiem.
Poczuj na ciele jego fakturę, czy jest mięciutki, a może
lekko szorstki?
Poczuj, jak pocierasz nim swoje ciało.
Co czuje Twoje ciało pocierane ręcznikiem?
Na koniec uświadom sobie, jak czysta i świeża teraz jesteś”
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, bardzo mi miło! Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń