czwartek, 5 stycznia 2017

„W dzisiejszym pośpiechu wszyscy za dużo myślimy, zbyt wiele szukamy i zapominamy o radości czystego Istnienia” /Eckhart Tolle/

Dziś dopadło mnie zmęczenie i zimno z całego tygodnia. Nie chcę już słuchać o chorobach i odwiedzać szpitali. Jadąc z zabiegu do pracy dowiedziałam się, że mój tato znowu jest w szpitalu. Przestraszyłam się i już nie mogłam się na niczym skupić. Mam nadzieję, że tym razem lekarze postawią dobrą diagnozę i ustawią odpowiednie leczenie (ale to najwcześniej w poniedziałek). Po pracy pojechałam do szpitala zabrać mamę i odwieźć ją do domu.  Po drodze, w sumie trzy razy na tym samym przejeździe kolejowym, za każdym razem musiałam czekać, aż przejedzie pociąg. Od 2 stycznia zawsze kiedy tam przejeżdżam muszę czekać w kolejce samochodów, aż otworzą przejazd. To naprawdę świetna lekcja cierpliwości! Dobrze, że dzisiaj miałam pod ręką książkę J.

„Pępowina” Majgull Axelsson wbija w fotel. Nieźle się wpisuje swoim mrocznym klimatem w dzisiejszą pogodę i obecną porę roku. Czyta się jak horror, choć to samo życie. Życie na szwedzkiej prowincji, gdzie królują plotki, niedomówienia, uzależnienie się od alkoholu, uzależnienie się kobiet od mężczyzn, dzieci wychowywane bez ojców, bierność, tajemnice, kłamstwa, powielanie błędów z pokolenia na pokolenie – tzw. pamięć rodowa, a wszystko to prowadzi do tragedii. Kolejna książka, w której pojawia się historia niezdrowych relacji i zależności babki, matki i córki. Podobnie jest w przeczytanym ostatnio przeze mnie „Tego lata, w Zawrociu” Hanny Kowalewskiej oraz w opowiadaniach Alice Munro „Uciekinierka”, na podstawie których Pedro Almodovar stworzył „Julietę”.  Aż chce się krzyczeć: „Ludzie, dlaczego tak komplikujecie sobie życie? Dlaczego nie porozmawiacie w spokoju, bez oskarżania się nawzajem, dlaczego nie spróbujecie zrozumieć, przebaczyć?” Szwecja wcale nie jest takim „różowym” krajem, jaki może się nam wydawać…Choć opisane w tej książce sytuacje są uniwersalne i mogłyby się zdarzyć wszędzie.

Co zrobić, kiedy miało się ciężki dzień? Iść do wanny i zmyć z siebie wszystko, czego już nie chcemy J.

W „Dzienniku uważności” Corinne Sweet jest takie ćwiczenie:

„Stojąc pod prysznicem poczuj, jak woda spływa po Twoim ciele.
Poczuj ją na swojej twarzy, ramionach, szyi, plecach.
Poczuj, jak spływa po nogach.
Poczuj jej ciepło.
Poczuj strumień, może uda Ci się wyczuć poszczególne kropelki.
Wyobraź sobie, że woda rozbudza Twoje mięśnie, masuje je.
Wyobraź sobie, że zmywa wszystkie Twoje zmartwienia, a one uchodzą wraz z nią otworem w brodziku.
Skup się na zapachu żelu pod prysznic.
Pozwól, by Cię otoczył i orzeźwił.
Rozsmaruj go delikatnie po ciele.
Poczuj jego konsystencję.
Poczuj,  w jaki sposób pocierasz dłonią o skórę, rozprowadzając go na ciele.
Poczuj, jak woda zmywa go z Twojego ciała.
Na chwile obniż trochę temperaturę wody, do momentu, aż przejdzie Cię lekki dreszcz.
Kiedy skończysz prysznic, otul się ręcznikiem.
Poczuj na ciele jego fakturę, czy jest mięciutki, a może lekko szorstki?
Poczuj, jak pocierasz nim swoje ciało.
Co czuje Twoje ciało pocierane ręcznikiem?
Na koniec uświadom sobie, jak czysta i świeża teraz jesteś”

2 komentarze: