czwartek, 12 stycznia 2017

Pełnia księżyca i Przytulająca Matka (Hugging Mother)

Zauważyliście, że jest pełnia księżyca? Akurat dzisiaj była jej kulminacja. Jechałam wieczorem po dziecko i zachwyciłam się przepięknym księżycem (wstyd się przyznać, ale dobrze, że w ogóle go zauważyłam, gdyż mój umysł i serce zaprzątała przyszłość mojej córki szóstoklasistki, która nie maluje się różowo, gdyż najprawdopodobniej obecne szóste klasy nie będą mogły uczęszczać do siódmej i ósmej klasy w swojej dotychczasowej szkole.)

Ale o tej pełni przeczytałam wcześniej w ciągu dnia i to ona właśnie oraz postać „Hugging Mother” przykuły dziś moją uwagę.

Wierzę, że człowiek będąc częścią natury odczuwa wpływy ruchu planet, Słońca i Księżyca. Każdy na pewno kiedyś odczuł, że podczas pełni jest pobudzony, wybuchowy, nie może spać, emocje domagają się uwolnienia. Od jakiegoś czasu czytam piękne artykuły Marii Matuszewskiej http://moonsetstory.blogspot.com/, która bardzo ciekawie opisuje nowie i pełnie księżyca i ich wpływ na człowieka. Jest ona psychologiem, a astrologię traktuje jako narzędzie samopoznania, rozwoju osobistego czy terapii polegającej na wzroście samoświadomości i samoakceptacji, oraz na odnalezieniu rozwiązań dla tego, co postrzegamy jako wewnętrzne konflikty. 


Zacytuję tutaj jej własne słowa opisujące dzisiejszą pełnię:
„Pierwsza pełnia w tym roku {12.01 o 12:34}, w emocjonalnym znaku Raka, będzie szczególnie intensywną pełnią, a to z uwagi na Wielki Krzyż, który w tym czasie powstanie na niebie. Każda pełnia to czas wzmożonych napięć i polaryzacji reprezentowanych przez Słońce i Księżyc, które ustawiają się po przeciwnych stronach Ziemi. Tym razem to pole napięć skrzyżuje się z inną polaryzacją, która już od ponad miesiąca nam towarzyszy, czyli z rewolucyjną opozycją Jowisza i Urana. Obrazowo rzecz ujmując Ziemia znajdzie się w centrum wielkiego kwadratu ze Słońcem, Księżycem, Jowiszem i Uranem na wierzchołkach. Co to oznacza? Prawdopodobnie będzie to czas kiedy dotychczasowe napięcia wybuchną, bo trudno będzie utrzymać emocje w ryzach i zachować niesatysfakcjonujące nas status quo. (…) Mamy więc napięcie pomiędzy prawem a rewolucją, uczciwością a wolnością, ideałami a indywidualnością, czy też naszymi celami osobistymi a buntem przeciwko samoograniczaniu siebie. Tematy te poza wyrazistymi manifestacjami w świecie zewnętrznym i w globalnej polityce, dotyczą także naszych życiowych wyborów. Z jednej strony odrzucamy (tudzież odrzuca nas od) wszystko to co wymaga od nas ograniczeń, rezygnacji z wolności osobistej, pojawiają się pokusy by wywrócić nasze życie na lewą stronę, porzucić zobowiązania i idee do których dążyliśmy, a z drugiej możemy czuć silne parcie na to by zacząć robić coś co ma głęboki sens, co jest w zgodzie z naszym światopoglądem, co nas rozwija i w czym możemy być tzw. „lepszą wersją siebie”. W efekcie może nas trochę miotać ;)

Z drugiej strony pełnia w Raku to czas, kiedy szczególnie ważne jest uszanowanie i wyrażenie naszej emocjonalnej strony. Możliwe, że będą nami targały silne emocje, ale możliwe też, że zaangażowani w to co się dzieje w świecie zewnętrznym mało będziemy im dawać miejsca. Dlatego warto w tym czasie dać sobie przestrzeń na to by wsłuchać się w nasze uczucia i znaleźć chwilę dla siebie, po to by uniknąć impulsywnych emocjonalnych reakcji lub też zalewu emocji ze strony otoczenia. To czas kiedy mogą dojść do głosu te uczucia, które do tej pory ukrywaliśmy lub negowaliśmy. Warto je uwolnić by oczyścić atmosferę, odnaleźć autentyczność i szczerość w ważnych dla nas relacjach i uwzględnić te potrzeby, które dotąd były pomijane. Czas ten sprzyja odkrywaniu i uszanowaniu własnej wrażliwości, delikatności, zauważaniu tego co nas rani i przyglądaniu się temu, jaka historia stoi za poczuciem zranienia. Trudne emocje są dla nas przewodnikiem, pokazują nam gdzie nie zadbaliśmy o siebie, czego nam brakuje, a gdzie robimy coś wbrew sobie. Przeżycie ich w pełni pozwala nam często zrozumieć skąd się wzięły, ale co ważniejsze jest jedyną skuteczną metodą do tego by się od nich uwolnić i otworzyć na pozytywne uczucia.

Tak naprawdę by to zrobić nie potrzebujesz nic poza zadbaniem o czas i przestrzeń na to, choćby miało to oznaczać krótkie wyjście na spacer lub zamknięcie się w pokoju. Usiądź lub połóż się wygodnie i wsłuchaj się w swoje uczucia bez nazywania tego co się dzieje, starając się nie myśleć tylko czuć tak długo aż emocja sama się dopełni. To czas kiedy możemy przeżyć prawdziwe emocjonalne katharsis! Możemy też wyrażać nasze emocje poprzez malowanie, śpiew, taniec, pisanie listu czy też wierszy. Dobrym pomysłem, jeżeli tylko masz taką możliwość, może być też spotykanie się w gronie osób, z którymi czujesz się bezpiecznie i które pomogą Ci wejść w odczuwanie i przytulą, gdy będziesz tego potrzebować. Nawet jeżeli nie masz poczucia, że istnieją jakieś nie przeżyte do końca emocje warto w czasie tej pełni dać sobie czas na pobycie w kontakcie ze swoim sercem i uczuciami – tak po prostu. Większość z nas rzadko znajduje na to czas, więcej uwagi poświęcając temu co mówi do nas umysł. Nie mamy wprawy w słuchaniu serca, choć jednocześnie wydaje nam się to naturalne, bo przecież „wiem co czuję”. Każdy z nas zna jednak masę sposobów na to by odciąć się od tych uczuć, które są nieprzyjemne, trudne do zaakceptowania, czy po prostu przeszkadzają nam w byciu efektywnym. W czasie tej pełni warto uszanować to co czujemy jako głęboką mądrość i prawdę o nas i o naszych potrzebach.

Kolejnym ważnym wątkiem, to zaopiekowanie się sobą i przyjrzenie się temu czego potrzebujemy by poczuć się komfortowo i bezpiecznie. Bądź kochającym rodzicem dla swojego wewnętrznego dziecka, wszystko to czego nie dostałeś od rodziców, czy to czego ci teraz brakuje możesz sobie dać teraz: myśl i mów o sobie z miłością, zadbaj o swoje potrzeby, pozwól sobie na bycie delikatnym i wrażliwym. W tym czasie mogą otwierać się wspomnienia z dawnych czasów, dając nam szanse na uwolnienie związanych z nimi emocji i oczyszczenie. To co nas teraz wspiera w tym procesie to żywioł wody (chociażby oczyszczające kąpiele) i wszelki kontakt z naturą i zwierzętami.
Czas pełni w Raku to również moment, kiedy możemy połączyć się z przekazem od naszych przodków, odprawić rytuały w intencji uzdrowienia dawnych historii rodzinnych, odnaleźć poczucie przynależności czy wśród rodziny, czy wśród bliskich. Ważnym wątkiem może być też uzdrawianie relacji z matką, z innymi ważnymi kobietami, a także z własną kobiecością, czy też w przypadku mężczyzn – z aspektem kobiecym w sobie. Uszanowanie swej kobiecej strony zaczyna się od zaakceptowania swej emocjonalności, otworzenia się na receptywność, na twórczą wyobraźnię i na przekaz z głębi serca.

Każdy może w tę pełnię doświadczyć poczucia połączenia z przeszłością, z Przodkami i Przodkiniami, z rodziną bliższą i dalszą, wreszcie z Matką Ziemią i miejscem, w którym żyjemy. Niechaj z tego poczucia połączenia płynie do nas moc, miłość i radość z daru życia, który otrzymaliśmy. I niechaj to co mówi do nas serce, będzie dla nas przewodnikiem przy podejmowaniu ważnych decyzji. W tym tyglu zmian, który może podkręcać ta pełnia potrzebujemy wewnętrznej przestrzeni ciszy i w której możemy usłyszeć sami siebie :)”

Przytulająca Matka

Dużo tu o więzach, rodzinie i przytulaniuJ. Dziś trochę się zdziwiłam, gdy przeczytałam w książce „The best exotic Marigold Hotel” (to ta, którą czytam podczas siedzenia w komorze hiperbarycznej) o Hugging Mother - kobiecie w Indiach, która praktycznie przez całą dobę przytula ludzi. W książce było to w kontekście córki, której matka praktycznie jej nie przytulała i unikała kontaktu cielesnego ze swoimi dziećmi; matka była tak wychowana, dla niej było to normalne, po prostu nie była świadoma, że może być jakaś inna opcja (nie lubię stereotypów, ale ciśnie mi się tu na usta „zimny angielski chów";). Ta córka całe życie tęskniła do tych przytuleń, aż w wieku 50-ciu lat, jadąc w odwiedziny do swojej własnej matki, dotarła do Hugging Mother, myśląc, że ta zaspokoi tę jej największą potrzebę. 

Poszperałam w internecie i znalazłam ciekawy artykuł (po angielsku, http://www.oprah.com/spirit/Amma-Hugging-Guru) opisujący spotkanie z Przytulającą Matką. Ta kobieta przytuliła już ponad 33 miliony razy!!! Czy to nie jest dziwne? Ustawiają się do niej tłumy ludzi z całego świata i jeżeli chcą być przytuleni kilka dni pod rząd, zostają tam i płacą setki dolarów za ten pobyt! Dla mnie jest to bardzo smutne, że ludzie muszą tak daleko jechać, żeby zaspokoić jedną ze swych podstawowych potrzeb. Kiedyś byłam opiekunem na obozie językowym. Codziennie wieczorem odbywały się specjalne imprezy dla całej społeczności obozowej (dzieci od 10 lat do młodzieży licealnej). Pewnego razu wymyśliłam „Free hugs” na zakończenie wieczoru. Był to hit sezonu! Widać było jak na dłoni, jak bardzo jest to potrzebne tym dzieciom – akceptowanie ich całych takimi jakimi są, bo to właśnie wyraża się przez przytulenie.


Aby przeżyć trzeba nam czterech uścisków dziennie, by zachować zdrowie - ośmiu, a by się rozwijać potrzeba dwunastu! 31 stycznia jest Międzynarodowy Dzień Przytulania, ale po co czekać tak długo? 

Ściskam Wszystkich serdecznie! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz