Bardzo lubię kontakt z innymi ludźmi, ale czasami mam wielkie pragnienie, żeby zaszyć się w ciszy i samotności, najlepiej w lesie, tak jak bohater obejrzanego przeze mnie wczoraj filmu. Zajmować się podstawowymi, niezbędnymi czynnościami, nie myśleć za dużo, zanurzyć się w danej chwili. Nie musieć walczyć o szkołę.
Choć nie wiem, czy długo wytrzymałabym w ciszy. To co mnie bardzo
często podnosi na duchu, to muzyka. Tych utworów słucham od wczoraj w
samochodzie i bardzo mnie uspokajają (trzeba koniecznie wysłuchać do końca):
Mój ulubiony francuski artysta Calogero, szczególnie jego
płyta "Live symphonique" nagrana z orkiestrą symfoniczną:
I ulubiona energetyzująca "Yalla":
„(…) Możesz kierować swe kroki bez smutku czy goryczy, iść
naprzód
Idź, skoro wszystko przemija, wszystko przemija
(…) Odnajdziesz słońce w dziecięcych sercach
I żadnej innej podobnej radości, ani większego uczucia
Słowo miłości do ucha może obudzić wulkan w każdym, kto je
usłyszy...”
Włoch Ludovico Einaudi, na którego koncercie miałam
szczęście być we wrześniu 2016 w Krakowie, napisał muzykę do wielu filmów, m.in.
do „Nietykalnych”. Cała jego płyta „In a time lapse” jest nieziemska, można się w
niej rozpłynąć, roztopić, uwolnić od emocji…. A utwór „Experience” i smyczki totalnie
mnie rozwalają……….
Słuchając "Time lapse" można totalnie odpłynąć.... Zamknąć oczy i być tylko tu i teraz.
I dla odmiany Xavier Naidoo z Niemiec i jego piękny utwór "Bitte hör nicht auf zu träumen":
„(…) Proszę, nie przestawaj marzyć o lepszym świecie.
Zabierzmy się za sprzątanie, zbuduj go takim, jak ci się
podoba.”
Wracając do filmu „Las, 4 rano” wybierając życie w lesie, Forst
mieszka w ziemiance, ale żeby było bardziej ciekawie – sypia w dole wykopanym w
ziemi (w tej ziemiance). Od razu nasunęło mi się zalecenie z ajurwedy: aby
uspokoić umysł i te tysiące myśli w naszych głowach ajurweda zaleca „uziemienie
się, ugruntowanie”. Jednym ze sposobów jest kontakt gołymi stopami z ziemią, z
naturalną powierzchnią. Zalecane są spacery na boso po lesie lub trawie na
łące, na boisku czy w ogródku. Po filmie odbyła się bardzo interesująca rozmowa
z reżyserem J.J. Kolskim, który w odpowiedzi na pytanie o następny film,
zdradził jego wątek. Film jest oparty na prywatnej historii rodzinnej – straceniu dziecka
przez dziadków reżysera. Film „Las…” Kolski zadedykował swojej tragicznie
zmarłej córce Zuzi – czyli historia rodzinna się powtórzyła. Szukając
informacji o pamięci rodowej znalazłam taki tekst: „Jesteśmy nieodłączną
częścią naszego drzewa genealogicznego, w którym obowiązuje lojalność rodowa.
Pamięć nierozwiązanych konfliktów przodków krąży w co najmniej czterech
następnych pokoleniach i dopóty manifestuje się w życiu kolejnych potomków
rodu, dopóki nie zostanie uświadomiona i uzdrowiona.”
A na koniec piękne ćwiczenie z „Dziennika Uważności” Corinne Sweet pomagające uspokoić
gonitwę myśli:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz