sobota, 7 stycznia 2017

Po ponadmiesięcznej przerwie poszłam dziś na jogę prowadzoną przez Dominikę. Na dzisiaj przygotowała ćwiczenia oczyszczające organy wewnętrzne, a szczególnie wątrobę, co dla mnie było jak znalazł, po moim ostatnim chorowaniu i braniu lekarstw. Tak bardzo chciało mi się rano spać i tak bardzo nie chciało mi się wychodzić z domu, ale tym razem umysł miał rację mówiąc: „Idź! Nie będziesz żałować! Tak dawno się nie ruszałaś i nie rozciągałaś!”. Asany wykonywaliśmy wolno, ze skupieniem i uważnością, wsłuchując się w cudownie uspokajającą muzykę. Mogłam tak trwać i trwać w pozycji i całkowicie wtapiać się w tę muzykę, skupiając się na oddechu i być w pełni obecną w tamtej właśnie chwili.

Ta niebiańska muzyka to Margot Reisinger. Nie znalazłam dokładnie tego, co puszczała Dominika, ale te utwory też są przepiękne:






A do tej cudownej muzyki polecam Wam następujący tekst Ewy Foley do przemyślenia i zastosowania!

"Doceń to co cię otacza.  Docenić to znaczy zauważyć autentyczna obecność kogoś czy czegoś. Uznanie jest kluczem do szczęścia. Tak łatwo jest zapomnieć o docenianiu swojego życia. Zacznij od siebie i docenienia swojego ciała i tego, jak dobrze Ci służy.
Skup się na tym, co już masz, zamiast biadolić nad tym, czego jeszcze nie masz. Rozkoszuj się swoim następnym posiłkiem, doceń pożywienie na swoim stole.
Pomyśl o swoich przyjaciołach i doceń ich obecność w Twoim życiu.
Zadzwoń do trzech osób dziękując im za obecność w Twoim życiu i powiedz, co konkretnie w nich cenisz. Aby docenianie było skuteczne, musi być konkretne; dopiero wtedy trafia do odbiorcy.
Werbalne docenianie godnych uznania cech u ludzi jest najskuteczniejsza metoda przyczyniania sie do ich szczęścia i wzrostu.
Jeżeli masz dzieci, daj im poznać, że je doceniasz.
Podziękuj swoim dzieciom, że sa częścią Twojej rodziny. Warto podziękować w ten sposób wszystkim członkom rodziny — małżonkowi, rodzicom, rodzeństwo, krewnym. Każdemu z osobna.
Niech się dowiedzą, jak bardzo ich kochasz."

Po południu mieliśmy iść do kina na drugą część „maratonu” filmowego, ale zostaliśmy w przytulnym domku,  w którym zawsze jest co robić. Odezwała się do mnie dawno niesłyszana koleżanka z Hospitality Club z Teneryfy, co było bardzo miłe. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz