wtorek, 24 stycznia 2017

Czuję się jakbym żyła w matrixie.


To czego dzisiaj doświadczyłam na zebraniu klasowym w sprawie pozostawienia siódmych klas w dotychczasowej szkole to chyba jedno z najbardziej negatywnych wydarzeń w moim życiu i niesamowity przykład manipulowania ludźmi. Przez dwa miesiące rodzice byli karmieni wizją przedstawioną przez panią dyrektor, że nie jest to możliwe i niestety w to uwierzyli. Nawet zostali zmuszeni do wybrania obcej placówki, w której ich dzieci miałyby kontynuować siódmą i ósmą klasę. Kiedy teraz okazało się, że dzieci mogą zostać w swojej szkole, pani wychowawczyni roztoczyła tak czarną wizję warunków, w których dzieci będą się uczyć, jeśli zostaną, i zrobiła to w sposób tak strasznie jednostronny (zostanie w tej szkole będzie niekorzystne, a przejście do obcej placówki będzie korzystne), że oczywiście większość rodziców jej uwierzyła, a wahający się dołączyli do tłumu. Pomimo tego, że nie wszystko, co mówiła jest zgodne z prawdą i pomimo tego, że wysłanie dziecka do obcej placówki wiąże się z większą liczbą niewiadomych, niż pozostawienie dziecka w swojej szkole. Co więcej, Ci co na zebraniu byli zdecydowani zostać w szkole, w ciągu dwóch godzin po zebraniu zmienili swoje zdanie i poszli za większością. Ci sami, którzy tak bardzo walczyli, żeby zostać.

Jestem porażona tym, jak bardzo łatwo ludzie wierzą, że to, co jest opisywane negatywnie, takie będzie i jak bardzo łatwo poddają się propagandzie i nieprawdzie. Tak łatwo jest zmanipulować człowiekiem grając na jego emocjach (zresztą widać to w obecnej sytuacji politycznej)! Jest mi niezmiernie przykro, że pani wychowawczyni tak strasznie chce się pozbyć swojej klasy – nie życzę jej dzieciom takich wychowawców! Jeszcze bardziej przykro jest mi z powodu całościowej postawy pani dyrektor, która od samego początku za wszelką cenę chciała się pozbyć tych dzieci (i dopięła swego celu), będąc jednocześnie osobą aktywną i znaną w kręgach religijno-kościelnych, które wyznają chrześcijańskie wartości miłosierdzia, dobroci, uczciwości, praworządności, itp. Nie mogę wyjść z podziwu, jak sprytnie to wszystko sobie wymyśliła: zgodzi się, żeby dzieci zostały, ale przedstawi to rodzicom w taki sposób, że nikomu nie będzie się chciało zostać w tej szkole. Na domiar wszystkiego organizuje drzwi otwarte szkoły dla potencjalnych nowych uczniów klas pierwszych, kiedy szkoła pęka w szwach i nie ma miejsca dla klas siódmych!!! 

Czuję się dziwnie będąc w mniejszej mniejszości. Bardzo dziwnie i bardzo smutno. Czuję się dotknięta zachowaniem dyrektorki i wychowawczyni, bo po prostu jest mi bardzo szkoda mojego dziecka. Ale w głębi duszy wiem, że dobrze zdecydowałam (a z podejmowaniem decyzji nie jest u mnie łatwo). 

Wszechświat też mnie wspiera, bo po tym zebraniu natknęłam się w internecie na takie słowa (pod kątem rozwoju osobistego, ale tu pasują jak ulał do mojej obecnej sytuacji szkolnej):

1.       Przestań ograniczać siebie poziomem świadomości innych.
2.       Przestań czekać na to, że samo się coś zmieni.
3.       Przestań liczyć na to, że będzie łatwo.
4.       Przestań żyć pomysłami innych na Twoje (w tym wypadku: mojego dziecka) życie.
5.       Przestań pozwalać innym wchodzić sobie na głowę.
6.       Przestań udawać, że czegoś nie czujesz.
7.       Przestań się poddawać, gdy Ci nie wyjdzie.


     Miałam nie narzekać. Ale jak się człowiek wygada, to ponoć jest łatwiej. Wracając do domu czekałam bardzo długo korku, aż samochód po wypadku zostanie załadowany na lawetę. Ten samochód był w zasadzie całkowicie zniszczony (zgnieciony) - pierwszy raz widziałam coś takiego. Drugi samochód leżał w rowie. Egipskie ciemności, ślisko, taki widok i bardzo późno. 

Czy kiedykolwiek moje życie będzie mniej "ekscytujące"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz