sobota, 21 stycznia 2017

Kiedyś zawsze czekałam na weekend, urlop, święta, wakacje, itp., żeby wtedy móc w końcu żyć. Życie odmierzałam wolnymi dniami. Jeszcze tylko miesiąc do świąt, dwa dni do weekendu, dwa miesiące do wakacji. Codzienne życie przelatywało mi przez palce. Na szczęście dotarło do mnie, że życie to nie tylko wolne dni, ale to każdy dzień, każda godzina, każda minuta. Tu i teraz. Wciąż się tego uczę. Oczywiście miło jest oczekiwać tego, co ma się zdarzyć w przyszłości, ale staram się już nie fantazjować jak to będzie, kiedy…. Po pierwsze, to „kiedy” może się nigdy nie zdarzyć (bo np. wydarzy się coś innego, co pokrzyżuje nam plany), po drugie każda chwila naszego życia jest tak cenna, że warto ją przeżyć świadomie.

Ale pomimo to, sobota i niedziela są szczególnymi dniami i, jakby nie patrzeć, ułatwiają nam celebrowanie życia J.


Dzisiejsza sobota jest jeszcze bardziej szczególna, gdyż rano świętowaliśmy urodziny Rafała, który dostał piękną tematyczną laurkę ;-).




Po jodze postanowiłam wracać do domu na piechotę, przez park. Świeciło słońce i nawet poczułam jego ciepło na swojej skórze! Tak mało mi potrzeba do szczęścia J. Podziwiałam niebieskie niebo, cienie rzucane przez drzewa, skrzypienie śniegu pod nogami i majestatyczne kaczki na brzegu rzeki. Uwielbiam tamtą część Leśnicy, gdyż pełna jest ponad stuletnich domów, kiedyś pięknych willi. Fascynuje mnie ich historia i architektura. Okres ich świetności już dawno minął, ale wciąż można odkryć przepiękne szczegóły architektoniczne. Willa Concordia pochodzi z 1901, willa Margot z 1906.

 





Potem pojechaliśmy do dziadków. Moje dzieci są szczęściarami – ja w ich wieku miałam tylko jedną żyjącą babcię…

Wracając, jak zwykle zmarzłam, więc od razu przygotowałam sobie aromatyczną i gorącą kąpiel. Jest to jeden z moich sposobów na zaczarowanie zimy, a przy okazji pozbywam się toksyn i często stosuję nie tylko różne zabiegi kosmetyczne, ale polecany przez ajurwedę prosty automasaż (fachowo nazywany abhyangą). „Uziemia” moje fruwające myśli, zapobiega rozproszeniu umysłowemu (dlatego dobrze jest go robić rano, żeby łatwiej się koncentrować w ciągu dnia) i odstresowuje. Łagodzi system nerwowy i równoważy hormonalny oraz odmładza skórę i tonizuje mięśnie. Potrzebny jest podgrzany olej, najlepiej sezamowy, w lecie może być kokosowy (ochładza). Gdy nie mamy czasu na masaż całego ciała, koncentrujemy się tylko na głowie, którą energicznie masujemy okrężnymi ruchami. Potem łagodnie masujemy czoło w obu kierunkach, skronie i miejsce za uszami. Następnie olej wmasowujemy dłońmi w stopy – palce stóp czubkami palców, podeszwy szybkimi ruchami do przodu i do tyłu. Dr Claudia Welch w swojej książce „Równowaga Twoich hormonów, równowaga Twojego życia” pisze, że najlepszym lekarstwem na stres i powodowaną przez niego nierównowagę hormonalną jest, oprócz oddychania, regularny automasaż. Fizjologiczne skutki aplikacji olejku na ciało są podobne do tych, jakie wywołuje przepełnienie miłością. Układ nerwowy otulony ciepłym olejkiem przestaje być nadmiernie czujny i nadwrażliwy, a przy okazji obdarowujemy nasze ciało uważnością, dotykiem i miłością. Pacjenci dr Welch twierdzą, że abhyanga (automasaż) zmieniła ich życie i znacząco poprawiła stan zdrowia.

Ot, takie małe, zwykłe rzeczy, które mogą przynieść tyle radości i wprawić w dobry nastrój J

3 komentarze:

  1. Przepiękne zdjęcia:) cudowna laurka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i ciepło ściskam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzenia dla Rafała - najlepsze z najlepszych!

    TA strona Leśnicy to ta jak się na pocztę idzie?

    OdpowiedzUsuń