niedziela, 20 listopada 2022

Czytam “Dziecko wojny” Romy Ligockiej i mam ochotę mocno ją przytulić. 

Roma Ligocka pisze tak, że jak się zacznie czytać jej książkę, to nie można jej odłożyć, nawet jeśli pisze o rzeczach niewyobrażalnych dla człowieka, który nie przeżył wojny, a których ona musiała doświadczyć jako kilkuletnie dziecko. 


Takich książek naczytałam się dużo w swoim życiu, ale od jakiegoś już czasu ostrożnie dobieram treści, którymi karmię swoją głowe i serce i gdyby ta książka była innego autora, to nie sięgnęłabym po nią. Ale tę napisała pani Roma Ligocka (swoje prawdziwe nazwisko Liebling musiała zmienić w czasie wojny z wiadomych względów), która jest dla mnie wzorem człowieczeństwa, której przeczytałam wszystkie ksiązki i z którą spotkania na żywo nigdy nie zapomnę. 


Ta książka leżała na stoliku z innymi, które czytałam, i wołała mnie, dosłownie mnie przyciągała!!! A jak już zaczęłam, to wiadomka, nie mogłam przerwać i już mi smutno, że za chwilę ją skończę…. Kiedy jestem w takim temacie, to mam bardzo wyostrzone zmysły na wszystkie dobre rzeczy wokół mnie i wszelkie udogodnienia, łazienkę, wygodne łóżko, ciepły dom. Rzeczy, które uznajemy za oczywiste, a które możemy stracić w jednej sekundzie.


I tylko wielki żal małej Romeczki…


Ale… zawsze jest równowaga. Dzisiaj przyszło potwierdzenie, że znalazły się dla mnie i moich kolegów z pracy listy pisane do Św. Mikołaja przez dzieci z domów dziecka. Nie było to pewne, gdyż do akcji zapisałam się z małym opóźnieniem. Od razu założyłam zbiórkę na zbieram.pl i ogłosiłam to na firmowym komunikatorze. W dwie godziny było już wpłacone 75% potrzebnej kwoty. Będę robić 10 paczek z prezentami w ramach akcji “Podaruj Gwiazdkę”. 


A w międzyczasie pojechaliśmy na rowerową wyprawę do zameczku na wodzie i dalej przez pobliskie wsie i las (łącznie 16km). Było cudownie mroźno i słonecznie. Planowałam iść, a nie jechać rowerem, bo bałam się zimnego wiatru, ale mąż mnie przekonał i jak zwykle było warto! Pogoda była cudownie mroźna i słoneczna, a endorfiny same się produkowały :)









sobota, 19 listopada 2022

 Wiem, wiem, nie było mnie tu baaardzooo dawno…

A tyle dobrych rzeczy wydarzyło i wydarza się w moim życiu, o których powinnam pisać, bo czuję za nie wielką wdzięczność!!! Spotkania, wyjazdy, książki, ogród, zwierzęta, rodzina, dziesiątki słoików z przetworami z własnego warzywnika… Życie!!!


A dziś byłam na tak cudownej muzycznej uczcie, że poczułam wielkie pragnienie, aby wszyscy mogli doświadczyć takich uniesień jak ja podczas koncertów Micromusic (którzy powinni się nazywać Macromusic!) <3.  

Nieziemskie aranżacje, wiele różnorodnych wspaniałych instrumentów tworzących niebiańską harmonię dźwięków, cudowne teksty piosenek, genialny głos Natalii Grosiak i gra muzyków, oraz wiele, wiele uniesień i emocji! Dosłownie kąpałam się w tych dźwiękach, i nie raz byłam poruszona do łez. To było naturalne ćwiczenie uważności bez wysiłku, to było totalne zanurzenie się w “tu i teraz”. 


Cztery utwory zawierały teksty ludowe i swoją uniwersalnością oraz wykonaniem dotknęły mojej czułej strony. Z niecierpliwością czekam na płytę z mikrowszczyzną oraz koncerty w przyszłym roku!