niedziela, 15 maja 2022


Pomidory posadzone, cukinie, kabaczki i ogórki również! Fasolka wysiana :) Mieczyki, otrzymane w prezencie podczas majówki w końcu wsadzone do ziemi. Niech wszystko rośnie zdrowo! Plan zrealizowany pomimo tego, że wczoraj jeszcze covid mnie osłabiał. To był bardzo “intensywny” tydzień. W zeszłą sobotę miałam jechać z rodzinką na komunię Bartka, do teściów. Niestety, wczesnym rankiem obudził mnie potworny ból głowy i przytkane zatoki. Rodzinka pojechała, a ja nawet dałąm radę sobie ugotować coś do jedzenia, co ledwo zjadłam. Największa “korzyść” z tego wirusa, to że troszkę schudłam, bo zmniejszył mi się aptetyt. Codziennie trochę pracowałam, niestety nie mogłam się całkowicie odłączyć. To dla mnie lekcja, to zatrzymanie. W końcu się zatrzymałam. Znowu leciałam za szybko. Przecież osteopata mi mówił, że za szybko jem, że wszystko robię za szybko…. To mnie zmogło w końcu…:/. W najpiękniejszą pogodę! Robiłam sobie regularnie jogę nidrę, żeby móc zasnąć, a przynajmniej zrelaksować się. Przeczytałam wciągającą i cudną książkę od Marty - “Takie życie tylko w Neapolu” :) i obejrzałam większość lekcji z kursu o wysokiej wrażliwości. 


Uwielbiam wiosnę!!!! Zachwycam się kwitnącymi azaliami i rododendronami, uwielbiam słuchać i obserwować krzątające się w nich trzmiele. Jak zwykle, wszystko nagle ruszyło, bo jest cudna letnia pogoda. Postanowiłam odpuścić (covid mi w tym pomógł). Nie będę się śpieszyć w ogrodzie. Rok temu biegałam jak robot “odhaczając” zadania. Koniec!!! Teraz ćwiczę w ogrodzie uważność i kontempluję piękno przyrody. Uwielbiam grzebać się w ziemi. Uwielbiam chodzić boso po trawie. Uwielbiam siedzieć w słońcu na tarasie. Uwielbiam gapić się w niebieskie niebo z puchatymi chmurami. A wczoraj i dzisiaj na niebie piękny księżyc w pełni i nad ranem jego zaćmienie!


Jak to powiedziała moja znajoma z Francji - ogród jest błogosławieństwem dla duszy :-).