środa, 27 lutego 2019

Od dwóch dni chodzę na szybkie spacerki po lesie - polecam! Już czuć wiosnę i ptaki ćwierkają :-).
Na jednym byłam z Zuzią i rozmawiałyśmy po angielsku :-). Przedwczoraj był nieziemski, magiczny zachód słońca z bardzo intensywnymi i przepięknymi kolorami, a dziś mają być zorze polarne! Ale cuda się dzieją!

Poza tym przeprowadzam dużo rozmów z kandydatami w tym tygodniu i dowiaduję się od nich ciekawych rzeczy.

Wysłuchałam webinaru na z Pozytywnej Psychologii Stresu, ale jakoś mało entuzjastycznie podchodzę na razie do traktowania stresu jako pozytywnego zjawiska. Fakt, może dodać adrenaliny i motywacji do działania, ale na dłuższą metę przecież nie jest wskazany. Prowadząca ciekawie mówiła o poznaniu własnych zasobów, o samoregulacji i samoświadomości. 

Ale mi się wczoraj świetnie tańczyło na Zumbie! Aż się pot lał ;-)

Dzisiaj rano spędziliśmy prawie półtorej godziny w samochodzie z powodu mgły i to była niezła lekcja cierpliwości i akceptacji. Zdałam ją pół na pół. Najpierw walczyłam, ale w sumie szybko odpuściłam. Wiedziałam przecież, że nie mam wpływu na te korki. Ech, życie...

niedziela, 24 lutego 2019




Wczoraj i dzisiaj odpoczywaliśmy po firmowym balu karnawałowym, który odbył się w piątek wieczorem. Na samej imprezie nie byliśmy zmęczeni, ale jednak pójście spać o 3 nad ranem dał nam się bardzo we znaki. Impreza była w temacie Wielkiego Gatsby'ego, ludzie się fajnie przebrali, ale resztę pozostawię bez komentarza. Jedzenie wprawdzie było ok, ale poziom usług np. Dj-a i tzw. "magika" bardzo się różnił od moich standardów. No cóż.... kelnerzy też tak jakby "z łapanki", to o czym tu mówić. Środowisko IT też jest specyficzne w zabawie, daleko im do zabaw, w których ja uczestniczyłam w ich wieku. 

Wraz z deficytem snu przyszedł obniżony nastrój, który jeszcze pogłębiła lektura wspaniałej wprawdzie pozycji psychologicznej o Analizie Transakcyjnej w praktyce, pt. "Narodzić się, by wygrać". Analiza Transakcyjna polega, pokrótce mówiąc, na analizie wypowiedzi ludzi i transakcji, które chcą osiągnąć dzięki tym wypowiedziom. Opiera się na założeniu, że ludzie odgrywają dany skrypt swojego życia, na podstawie zaprogramowania przez rodziców i bliskich we wczesnym dzieciństwie. Analizuje stany JA, z których wychodzą dane wypowiedzi oraz różne gry, role i pozycje psychologiczne. Książka jest bardzo ciekawie napisana, czyta się ją łatwo - wciąga! i zawiera praktyczne ćwiczenia, które można robić po każdym rozdziale, żeby nauczyć się więcej o sobie i świadomie spojrzeć na swoje zachowania i gry. Autorki motywują, aby zmienić swój skrypt i zostać Wygrywającym. Wygrywający to osoba, która myśli i działa autonomicznie, autentycznie i akceptująco. Jest to osoba, która używa Stanu JA Dorosłego, ale pozwala sobie też na Stan Dziecka i Rodzica - wszystko jest w równowadze. Książka jest naprawdę piękna i fascynująca, gdyż jasno pisze o rzeczach, które mogą wydawać się skomplikowane, pomaga się "odprogramować" i promuje pełnię dojrzałego człowieczeństwa, która zawiera się w cechach Wygrywającego. Szczególnie pożyteczne są konkretne wskazówki jak radzić sobie z konkretnymi uczuciami.Wszystko fajnie, ale mnie trochę zasmuciły jej treści i konsekwencje negatywnych zachowań rodzicielskich...Trochę się podłamałam tym, że tak ekstremalnie ważne jest to co i jak mówimy, i że tak wiele szczegółów ma tak znaczący wpływ na rozwój i przyszłe życie małego człowieka. 
Znalezione obrazy dla zapytania narodzić się by wygrać

Skończyłam też czytać "Fermę Blond" Piotra Adamczyka, tego od przewspaniałego "Domu Tęsknot". Połowę tej książki przeczytałam już dawno temu i trochę mnie zmęczył styl i treść, ale teraz nie mogłam się od niej oderwać! Niesamowite! Książka jest o drugiej wojnie światowej, przedstawionej za pomocą losów niemieckich bohaterów i traktuje również o okrytym tajemnicą ośrodku Lebensborn w Łodzi. Autor w fascynujący sposób powiązał przeszłość z teraźniejszością przedstawiając wątek współczesny potomków bohaterów tej powieści, m.in samego siebie. Świetnie przedstawiona Łódz z czasów wojny, no i Berlin oraz Monachium. Świetnie opisane działania Niemców mające na celu "stworzenie" czystej rasy swojego narodu - o wielu rzeczach dopiero się dowiedziałam, nie uczono nas o tym w książkach do historii i lekturach obowiązkowych opisujących te czasy.  
Znalezione obrazy dla zapytania ferma blond

piątek, 22 lutego 2019


Do biura przyszła dzisiaj z prezentacją pani, która urządziła specjalny pokój drzemek w centrum miasta. Dogadała się grzecznościowo z jedną osób od nas, która tam już była dwa razy. To wydarzenie wywołało we mnie dziwne emocje...

Po pierwsze o pomyśle. Niby super, w czasie pracy można sobie wyskoczyć na drzemkę do wyciszonego pokoju i się zrelaksować (no chyba, że ktoś nie może zasnąć przez osobę chrapiącą obok ;-). Tak bardzo oddaliliśmy się od przyrody, od naszych źródeł, że musimy iść do specjalnego miejsca z fototapetą przedstawiającą las, ze sztuczną trawą do złudzenia przypominającą prawdziwą, gdzie „z taśmy” lecą ptasie trele i czuć zapach trawy (syntetyczny oczywiście, ale z certyfikatami! ;-). Zamiast pójść czy pojechać do prawdziwego lasu, objąć drzewo, położyć się na polanie, chociażby w parku… Pani zagrała też psychologicznie, gdyż powiedziała, że ta chusta, w której się leży, daje wrażenie objęcia przez matkę, dla tych, którzy czują się źle i samotnie… A któż teraz tak się nie czuje i nie tęskni za czystą matczyną miłością? Może lepiej byłoby „uregulować” te stosunki i poczuć taki prawdziwy uścisk? Ach… o tempora, o mores!

Po drugie – nigdy w życiu nie widziałam żadnego prezentera, który uprawiałby taką autopromocję, jak ta pani. Jestem taka…., taka, taka i jeszcze taka, tworzę projekty, które zmieniają świat (ale przy tym robię błędy w pisowni angielskiej ;). Byłam w ogromnym szoku. Co innego przedstawić się, a co innego przez godzinę podkreślać jaką to się nie jest wspaniałą osobą. Ja chyba jestem z innego pokolenia, mimo, że ona była niewiele ode mnie młodsza. Przez gardło nie przeszłoby mi tyle pochwał na temat samej siebie, wstydziłabym się ciągle o tym mówić szczególnie takim monotonnym tonem, jakiego używała ta pani – w efekcie brzmiało to dość żałośnie. Oprócz tego mówiła o rzeczach oczywistych związanych z brakiem snu, stresem, itp., co dla mnie było strata czasu, ale dowiedziałam się, że przez to, że całymi dniami jesteśmy wewnątrz, a nie na świeżym powietrzu, to mamy problemy z produkcją melatoniny, do której potrzebne jest światło dzienne, oraz, że Leonardo da Vinci był tak wrażliwy, że musiał nosić tylko ubrania z jedwabiu, gdyż one nie irytowały jego ciała. W sumie to zazdroszczę kobiecie pomysłu i finansów na jego marketing – wystawiała się z nim w Dolinie Krzemowej, w Londynie, w NJ, podczas szczytu klimatycznego…

Pomysł na czasie, kiedy większość ludzi jest w permanentnym stresie, z którym sobie nie radzi… Tylko szkoda, że zamiast powrotu do natury, ludzie oddalają się od niej jeszcze bardziej, tworząc jej namiastki... Ale może to tylko ja tak się tego czepiam....

czwartek, 21 lutego 2019


Miałam pisać w czwartek, piątek i sobotę, ale nie dałam rady… Więc teraz napiszę i podzielę na poszczególne dni.

W czwartek przyszedł do mnie poniższy tekst, tak akurat odnośnie dzieci i mojego zastanawiania się nad tym, czy jest jakiś moment, kiedy już nie będę czuła za nie odpowiedzialności i nie przejmowała się ich problemami, w sensie przecięcia pępowiny od strony matki ;-). Nie wiem, czy w ogóle to nastąpi ;). Dzisiaj, na przykład, moja starsza latorośl konsultowała ze mną tekst (długich i przepięknych) życzeń i dedykacji na osiemnaste urodziny swojego przyjaciela…

TWOJE DZIECKO
———————
Obyś został pobłogosławiony dzieckiem...

Które ci się przeciwstawia
Abyś mógł nauczyć się odpuszczać kontrolę

Które cię nie słucha
Abyś to ty mógł nauczyć się słuchać

Które uwielbia się ociągać
Abyś poznał piękno spokoju

Które gubi różne rzeczy
Abyś nauczył się rezygnować z przywiązania

Które jest bardzo wrażliwe
abyś nauczył się stabilności

Które jest nieuważne
abyś nauczył się koncentrować

Które ośmiela się buntować
abyś nauczył się myśleć niekonwencjonalnie

Które się boi
abyś nauczył się ufać wszechświatowi

Obyś został pobłogosławiony dzieckiem...
Które nauczy cię
że nigdy nie chodzi o nie
lecz zawsze o CIEBIE.
/Shefali Tsabary/
——————————
Mów wewnętrznie do swojego dziecka:
JESTEŚ WŁAŚCIWY
JESTEŚ DOBRY
UFAM CI
NIE MUSISZ BYĆ WYJĄTKOWY
MOŻESZ BYĆ ZWYCZAJNY
KOCHAM CIĘ TAKIEGO JAKI JESTEŚ
MOŻESZ KOCHAĆ SWOJEGO TATĘ (MAMĘ)
W TOBIE KOCHAM TWOJEGO OJCA (MAMĘ)
DZIĘKUJĘ, ŻE POKAZUJESZ MI WAŻNE RZECZY O MNIE
Mów te zdania szczególnie do dzieci „trudnych”, niegrzecznych, chorych, wyróżniających się w kłopotliwy dla ciebie sposób. Takie dzieci kochają najbardziej i niosą najwięcej.
(Wojciech Jarczewski, Ustawienia systemowe)

Wzruszyłam się podczas czytania tych słów. Miałam przed oczyma moją młodszą i ten ciężki czas przedegzaminacyjny, moje reakcje na to, moje „czarne” myśli co do tegorocznej rekrutacji do szkół średnich, presję, którą na nią wywołuję, weekendy spędzane na nauce lub jej próbach, zamiast odpoczynku…

środa, 20 lutego 2019

Related imageJak  ja mogłam zapomnieć napisać wczoraj o tej pięknej Superpełni! Czy widzieliście ten cudowny księżyc? Świecił jak wielki lampion i mogłabym się w niego wpatrywać i wpatrywać :). Był ogromny i bardzo jasny, a przesuwające się chmury dodawały mu tajemniczości i majestatu ;-). Ach, co to był za spektakl! :-). Jechałam samochodem na Zumbę i się w niego wgapiałam - dobrze, że był mały ruch :). Wyczytałam teraz, że świecił on najjaśniej w całym roku i że taką pełnię nazywa się "Śnieżnym Księżycem". 

agnieszkamaciag

Czy udało się Wam zobaczyć dzisiaj księżyc? Jest niesamowity!!!! 🙌 Jest pełnia, bardzo wyjątkowa, tak zwany super księżyc. Księżyc wydaje się teraz większy niż normalnie. Dlatego nasze dzisiejsze szanse na rozwój są podwojone. 🙏💟 Tego wieczora, podczas medytacji możesz manifestować swoje cele. Ponieważ jest to super księżyc, mamy większe możliwości, aby osiągnąć, sfinalizować i przedstawić wszystko w znacznie szerszy sposób. Wskazane są wszelkie wizje, marzenia oraz twórcze idee, które mają teraz szanse łatwiej się zamanifestować. Stwórz przejrzysty plan działania, aby urzeczywistnić swoje marzenia i pomysły. Dzisiaj może być idealny wieczór na zjednoczenie niewidzialnego świata idei i marzeń ze światem materii, praktyczności i logiki. Powodzenia ❤️🙌❤️❤️❤️❤️❤️🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘 

wtorek, 19 lutego 2019


Mówią, że empatyczne osoby przejmują nastroje innych. Ja tak mam. Szczególnie, jeśli chodzi o nastroje mojej najbliższej rodziny. Jest mi przykro i smutno i czuję się bezsilna, kiedy mają gorszy dzień. Nie wiem, jak im pomóc. Chciałabym zabrać smutki moich dzieci i usunąć im z drogi wszystkie kłody, żeby nie musiały się smucić, nie musiały być zmęczonymi, nie musiały mieć tyle rzeczy na głowie. Ten świat naprawdę przyśpieszył i to bardzo. Czuję się jakoś winna temu, że powołałam dzieci na świat, a one nie mają na tym świecie łatwo, więc dlaczego je powoływałam? Z drugiej strony to ich dusza powołała sobie nas jako rodziców i ma tu coś do przepracowania na ziemi, i wiem, że życie to największy dar, ale dlaczego muszą cierpieć? Zastanawiam się też, czy kiedykolwiek przestanę się przejmować ich losem, bo chyba ten wiek 18-tu lat jest tylko symboliczny...

Ach, dzisiaj taki dzień… Ledwo zwlokłam się z kanapy na Zumbę. Chyba najlepiej będzie, jak już pójdę spać J

niedziela, 17 lutego 2019


Dziś przeżyłam mistyczne doświadczenie zjednoczenia się z przyrodą, stopiłam się z tu i teraz, byłam tylko tam, wśród drzew, w ciepłym słońcu i delikatnym powiewie wiatru, które czułam na twarzy… Ach, to było cudowne! Ta piękna pogoda, to ciepło, niebieskie niebo, cisza, w której było słychać tylko ćwierkające ptaki… Ten moment bezruchu i totalnego spokoju był niesamowity. Doświadczyłam tego w lesie nad stawem w parku należącym kiedyś do pałacu w Goszczu. Światło przenikające wszystko było magiczne. Podobnie czułam się koło zabytkowego mauzoleum podczas odkrywania starych niemieckich płyt nagrobnych, często przysypanych liśćmi i ziemią.

Ten pałac musiał być kiedyś potężny i przepiękny. Spłonął w 1947 i od tej pory jest w ruinie. Ale niektóre zabudowania obok są odnowione, wielka szkoda, że nie wszystkie. I te stawy i las za nimi. Nasunęło mi się porównanie, że to taki mały Lubiąż. W tym słońcu wszystko to było niezwykłe.

Tak, jak kiedyś w Jaworze, widząc jeszcze stare niemieckie napisy na elewacjach budynków, tak samo teraz, szczególnie na starym cmentarzu, poczułam się tylko gościem na tej ziemi. We Wrocławiu już nie ma tylu śladów, trochę napisów na Nadodrzu, ale na Dolnym Śląsku to lokalne dziedzictwo jest bardzo wyraźne. Człowiek czuje się wtedy jak w osobnym państwie – Śląsku. W Oleśnicy za to jest wspaniały Zamek Książąt Śląskich, i wielkie kościoły katolickie ze strzelistymi wieżami, zaledwie 20 km od wsi Goszcz, która tak naprawdę jest jednym wielkim kompleksem pałacowo-parkowym z wielkim ewangelickim kościołem. Nasuwa mi się tylko jedno podsumowanie: kluczem jest różnorodność, tolerancja, szacunek….
 Oleśnica

sobota, 16 lutego 2019


Ach, jak mi dobrze! Siedzę leżąc sobie na łóżku i delektuję się pozumbowym zmęczeniem J i rozluźniającą magnezową kąpielą. Ponad trzy godziny ćwiczenio-tańczenia. Nie wiem, co mnie wzięło, żeby jeszcze dzisiaj pójść na specjalne zajęcia sobotnie. Ale wczoraj nie mogłam być na Zumbie, więc dziś nadrabiałam. I było cudownie! Przyjechała koleżanka naszego instruktora Rafała i prowadziła kilka kawałków, ale jednak Rafał i jego układy są najlepsze. Ma bardzo dużo ruchów typowo tanecznych, wziętych z różnych tańców i to jest wspaniałe. A dzisiejsza rozgrzewka była w rytmach tango!!! Godzinę później byłyśmy już z Zuzią na specjalnej Masterclassie z szalonymi i przewspaniałymi instruktorami z Hiszpanii i Rumunii. Odstawili istny show na scenie, trochę jak teatr. Świetnie się zgrali, dopasowali i uzupełniali. Było tyle śmiechu, radości i endorfin! Rano jeszcze zrobiłam sobie moją sesję energizującej jogi, więc dzisiaj było bardzo sportowo ;-). A pogoda cudowna, 17 stopni, kiedy wychodziłam z „maratonu walentynkowego” Rafała. Ale jestem z siebie dumna! I wykończona ;).

Wczoraj był piękny zachód słońca, nieziemski! Jechałam autostradą i naprzeciw siebie miałam ogromną otwartą przestrzeń cudownego kolorowego nieba. Szkoda, że zdjęcia robione moim telefonem tego nie oddadzą. Wcześniej zaszłam na chwilę do sklepu, a wracając zajrzałam do Inmedio i wzięłam do ręki książkę Michelle Obamy „Becoming”. Książka była dość gruba, a ja akurat otworzyłam na fragmencie opisującym pobyt jej taty w szpitalu, ich pożegnanie i jego śmierć. Bardzo się tym wzruszyłam, bo wczoraj akurat minęły cztery miesiące, odkąd nie ma na ziemi mojego taty. Czasami bardzo mi go brakuje i nie wierzę jeszcze, że go już nigdy nie zobaczę żywego. Byłby dumny z Natalki, która wczoraj została nagrodzona w kolejnym konkursie recytatorskim, a dzisiaj jeździła z Michałem zabytkowym tramwajem, w którym był koncert jazzowy. Mój tato pasjonował się tramwajami. Bardzo zainteresowałby się również książką, którą prawie skończyłam – „Prezydentem” Dutkiewicza, który w niej opowiada niesamowite dobre rzeczy o Wrocławiu i o tym, ile się w nim działo i jak on działał i co robił, żeby Wrocław zdobył taką wysoką pozycję, jaką ma obecnie. Dutkiewicz był niesamowicie skutecznym wizjonerem oraz bardzo zaradnym i inteligentnym praktykiem i jestem pełna podziwu i wdzięczności za to, że wyniósł Wrocław na takie wyżyny.

Uważam, że życie jest fascynujące.

niedziela, 10 lutego 2019


Tyle przemyśleń, tyle wydarzeń, tyle nowych informacji i emocji w głowie i książek do przeczytania!
Jestem po zjeździe w szkole i jak zwykle wyszłam z zajęć pozytywnie naładowana, ale potem, po rozmowie z mamą, m.in. o tacie, znowu wrócił ten smutek, łzy i tęsknota… Po tych zajęciach jestem chyba jakoś tak szczególnie uwrażliwiona… Ale uwielbiam się uczyć! ;-). Szkoda tylko, że nie mam kiedy. Chyba większość uczestników zajęć jest na nich, żeby sobie pomóc, a ja głównie, żeby zdobyć nową (fascynującą) wiedzę, ale część informacji i tak mnie „rozwala”… Widzę, ile złego mogą w dzieciństwie zrobić programy rodzicielskie (ogólnie od dorosłych), jak bardzo potem je realizujemy, podświadomie jesteśmy lojalni wobec rodziców i kompletnie się gubimy w tym, kim jesteśmy na prawdę… Ile ról i gier gramy w związkach z partnerami… Jak bardzo ograniczają i hamują nas nasze przekonania…. Wykładowcy po kolei obnażają mechanizmy, według których działają ludzie, najczęściej podświadomie. Odruchowo zaczynam analizować „błędy” z przeszłości w moim życiu, i nie jest to miłe, ale szybko przestaję, no bo przecież już nic nie zmienię w tej przeszłości, już jej nie ma, po co tracić na to energię.

W piątek na zajęciach zestresowałam się tempem testu na zaliczenie z Psychologii Przestrzeni i miałam chwilowy dół, że chyba już nie jestem w stanie się uczyć. W sobotę, podczas prezentacji na Treningu Motywacyjnym, już poszło lepiej, ale też się stresowałam, chyba bardziej, niż kiedykolwiek podczas mojej edukacji.
W czwartek wyrwaliśmy się z miasta, żeby zobaczyć biały śnieg i niebieskie niebo. Jak ja tego potrzebowałam!!! Poczułam się jak ptak wypuszczony z klatki biura, samochodu i mieszkania. Potrzebowałam otwartej przestrzeni przed mną! Pogoda była przecudowna, wbrew prognozom, które mówiły o zimnie i wilgoci, a świeciło przepiękne słońce i nieźle przygrzewało. Chcieliśmy wejść na górę, ale z powodu zapowiadanego zimna zmieniliśmy trasę i wybraliśmy „lajtowy” Kamieniec Ząbkowicki i pięknym jak zwykle pałacem Marianny Orańskiej. Byliśmy tam sami i było cudownie. Rzucaliśmy się śniegiem jak dzieci. Potem, w Polanicy, było już trochę ludzi, ale żadnych tłumów – było bardzo przytulnie. Oprócz tego, że akurat wtedy znaleziono zwłoki w lokalnej rzece, obok której przechodziliśmy  z parkingu.  

wtorek, 5 lutego 2019


Po całym dniu zawalenia robotą i wyjściu z pracy przed 18:00 postanowiłam nie opuszczać dzisiejszej Zumby. I to była najlepsza rzecz dzisiaj ever! J 

Cały dzień czułam się słabo, ale gdy tylko usłyszałam taneczne rytmy poczułam MOC J. Teraz mam już trochę mniej tej mocy (czas spać!), ale czuję się świetnie. Endorfinki były dzisiaj niesamowite! Ostatnio też, ale były inne utwory i układy, które widziałam i słyszałam pierwszy czy drugi raz, więc bardziej się koncentrowałam, a dzisiaj odczuwałam czystą i dziecięcą radość z tańca, z wdzięcznego ruszania się mojego ciała, z tego „frunięcia” i obrotów z muzyką. To było przepiękne J. Po takich zajęciach człowiek o wiele radośniej patrzy na świat, a przede wszystkim czuje się lepiej fizycznie, bo wszystkie troski zostają „wytrzęsione” na zewnątrz podczas tańca.

niedziela, 3 lutego 2019


„Miotane przez nawałnice dusze, bez względu na Wasze obecne miejsce i warunki życia, wiedzcie że w oceanie życia uśmiechają się do Was wyspy szczęścia, a słoneczny brzeg Waszych ideałów czeka na Wasze przybycie. Mocno trzymajcie koło steru myśli. W Waszych sercach spoczywa śpiący Pan i Władca. Obudźcie go. Samokontrola jest siłą. Właściwa myśl jest mistrzostwem, Opanowanie jest mocą. Powiedzcie sercu: „Spokój. Wycisz się.” /James Allen/

Próbuję się „uczyć” w ten weekend na zbliżające się zaliczenia, ale ilość materiału mnie przytłoczyła. Dobrze, że czytając dzisiaj notatki na temat skutecznego coacha przypomniałam sobie o tym, co było mówione – mianowicie, że „przy rozwoju należy umieć wypoczywać i nic nie robić. Z nowym rokiem można robić plany, ale realizować je najwcześniej na wiosnę. Teraz trzeba odpoczywać i spać, tak aby z wiosną mieć siłę i energię na ich realizację. Zima to nie pora, żeby siać i orać, to pora, żeby odpoczywać i nabierać mocy.” Więc mamy usprawiedliwienie na to, że nie przeczytaliśmy wszystkich 25 książek z jednego przedmiotu ;).

W ramach tego odpoczynku obejrzeliśmy wczoraj rodzinnie „Green Book”. Przepiękny film, który trwa ponad dwie godziny, ale człowiek jest rozczarowany, kiedy się kończy, podczas którego się śmieje od ucha do ucha, ale pod koniec płacze. Cudowna muzyka, atmosfera lat 60-tych w Nowym Jorku, rezydencje na południu Ameryki i język angielski w wykonaniu Włocho-Amerykanina i dystyngowanego genialnego czarnego muzyka posiadającego doktoraty i wyrażającego się jak królowa brytyjska. Niesamowite, jak oni obaj zmieniają się podczas podróży. Są tak bardzo różni, ale stopniowo się poznają, akceptują i uczą się od siebie nawzajem i to jest najwspanialsze. Cudny optymistyczny film, pomimo tego, że okoliczności nie są zbyt optymistyczne.


piątek, 1 lutego 2019



Ależ to był przepiękny wieczór! Koncert finałowy warsztatów wokalnych z Magdaleną Kumorek, na którym wystąpiło 15 uczestniczek, w  tym Natalia ze swoim mistrzowskim wykonaniem „Rudej Baśki” napisanej przez Osiecką. Większość piosenek opowiadała porywającą historię, najczęściej o nieszczęśliwej miłości….. i uniwersalnie - o Kobiecie J. Kumorkowa pięknie prowadziła ten koncert, przeplatając zapowiadanie dziewczyn bardzo ciekawymi myślami i refleksjami o kobietach. Kiedy mówiła i śmiała się, biła od niej niesamowita radość i spełnienie, bardzo przypominała mi Agnieszkę Maciąg – słuchanie jej to była czysta przyjemność. Zaśpiewała też na początku i na końcu koncertu. Niektóre piosenki uczestniczek dostarczyły mi wielu uniesień i wzruszeń, a występ mojej córki już mnie całkiem „rozłożył”…. Brzmiała najczyściej z wszystkich, dykcja wspaniała, było wyraźnie słychać i widać te lata ćwiczeń J. Kiedy po koncercie oprócz nas gratulowali jej przyjaciele i przyjaciółki, poczułam się „trochę” staro i zrobiło mi się dość sentymentalnie… ona ma już swoje życie, jest dorosła, tak szybko urosła…, przypomniała mi się zerówka, kiedy pojechała na swój pierwszy „casting”, po którym zaczęła się jej przygoda ze śpiewem i teatrem… Moja kochana mała córeczka tak pięknie dziś wyglądała na scenie, szczęśliwa, bez tremy, pełny profesjonalizm – i porwała wszystkich historią na dwa głosy – narratora i głównej bohaterki - rudej Baśki. Mój zachwyt nie miał granic! J