Zauważyliście, że jest pełnia księżyca? Akurat dzisiaj była
jej kulminacja. Jechałam wieczorem po dziecko i zachwyciłam się przepięknym
księżycem (wstyd się przyznać, ale dobrze, że w ogóle go zauważyłam, gdyż mój umysł i serce zaprzątała przyszłość mojej córki szóstoklasistki, która nie maluje się różowo, gdyż najprawdopodobniej obecne szóste klasy nie będą mogły uczęszczać do siódmej i ósmej klasy w swojej dotychczasowej szkole.)
Ale o tej pełni przeczytałam wcześniej w ciągu dnia i to ona właśnie oraz postać „Hugging Mother” przykuły dziś moją
uwagę.
Wierzę, że człowiek będąc częścią natury odczuwa wpływy
ruchu planet, Słońca i Księżyca. Każdy na pewno kiedyś odczuł, że podczas pełni
jest pobudzony, wybuchowy, nie może spać, emocje domagają się uwolnienia. Od
jakiegoś czasu czytam piękne artykuły Marii Matuszewskiej http://moonsetstory.blogspot.com/, która bardzo
ciekawie opisuje nowie i pełnie księżyca i ich wpływ na człowieka. Jest ona
psychologiem, a astrologię traktuje jako narzędzie samopoznania, rozwoju
osobistego czy terapii polegającej na wzroście samoświadomości i
samoakceptacji, oraz na odnalezieniu rozwiązań dla tego, co postrzegamy jako
wewnętrzne konflikty.
Zacytuję tutaj jej własne słowa opisujące dzisiejszą
pełnię:
„Pierwsza pełnia w tym roku {12.01 o 12:34}, w emocjonalnym
znaku Raka, będzie szczególnie intensywną pełnią, a to z uwagi na Wielki Krzyż,
który w tym czasie powstanie na niebie. Każda pełnia to czas wzmożonych napięć
i polaryzacji reprezentowanych przez Słońce i Księżyc, które ustawiają się po
przeciwnych stronach Ziemi. Tym razem to pole napięć skrzyżuje się z inną polaryzacją,
która już od ponad miesiąca nam towarzyszy, czyli z rewolucyjną opozycją
Jowisza i Urana. Obrazowo rzecz ujmując Ziemia znajdzie się w centrum wielkiego
kwadratu ze Słońcem, Księżycem, Jowiszem i Uranem na wierzchołkach. Co to
oznacza? Prawdopodobnie będzie to czas kiedy dotychczasowe napięcia wybuchną,
bo trudno będzie utrzymać emocje w ryzach i zachować niesatysfakcjonujące nas
status quo. (…) Mamy więc napięcie pomiędzy prawem a rewolucją, uczciwością a
wolnością, ideałami a indywidualnością, czy też naszymi celami osobistymi a
buntem przeciwko samoograniczaniu siebie. Tematy te poza wyrazistymi
manifestacjami w świecie zewnętrznym i w globalnej polityce, dotyczą także
naszych życiowych wyborów. Z jednej strony odrzucamy (tudzież odrzuca nas od)
wszystko to co wymaga od nas ograniczeń, rezygnacji z wolności osobistej,
pojawiają się pokusy by wywrócić nasze życie na lewą stronę, porzucić
zobowiązania i idee do których dążyliśmy, a z drugiej możemy czuć silne parcie
na to by zacząć robić coś co ma głęboki sens, co jest w zgodzie z naszym światopoglądem,
co nas rozwija i w czym możemy być tzw. „lepszą wersją siebie”. W efekcie może
nas trochę miotać ;)
Z drugiej strony pełnia w Raku to czas, kiedy szczególnie
ważne jest uszanowanie i wyrażenie naszej emocjonalnej strony. Możliwe, że będą
nami targały silne emocje, ale możliwe też, że zaangażowani w to co się dzieje
w świecie zewnętrznym mało będziemy im dawać miejsca. Dlatego warto w tym
czasie dać sobie przestrzeń na to by wsłuchać się w nasze uczucia i znaleźć
chwilę dla siebie, po to by uniknąć impulsywnych emocjonalnych reakcji lub też
zalewu emocji ze strony otoczenia. To czas kiedy mogą dojść do głosu te
uczucia, które do tej pory ukrywaliśmy lub negowaliśmy. Warto je uwolnić by
oczyścić atmosferę, odnaleźć autentyczność i szczerość w ważnych dla nas
relacjach i uwzględnić te potrzeby, które dotąd były pomijane. Czas ten sprzyja
odkrywaniu i uszanowaniu własnej wrażliwości, delikatności, zauważaniu tego co
nas rani i przyglądaniu się temu, jaka historia stoi za poczuciem zranienia.
Trudne emocje są dla nas przewodnikiem, pokazują nam gdzie nie zadbaliśmy o
siebie, czego nam brakuje, a gdzie robimy coś wbrew sobie. Przeżycie ich w
pełni pozwala nam często zrozumieć skąd się wzięły, ale co ważniejsze jest
jedyną skuteczną metodą do tego by się od nich uwolnić i otworzyć na pozytywne
uczucia.
Tak naprawdę by to zrobić nie potrzebujesz nic poza
zadbaniem o czas i przestrzeń na to, choćby miało to oznaczać krótkie wyjście
na spacer lub zamknięcie się w pokoju. Usiądź lub połóż się wygodnie i wsłuchaj
się w swoje uczucia bez nazywania tego co się dzieje, starając się nie myśleć
tylko czuć tak długo aż emocja sama się dopełni. To czas kiedy możemy przeżyć
prawdziwe emocjonalne katharsis! Możemy też wyrażać nasze emocje poprzez
malowanie, śpiew, taniec, pisanie listu czy też wierszy. Dobrym pomysłem, jeżeli
tylko masz taką możliwość, może być też spotykanie się w gronie osób, z którymi
czujesz się bezpiecznie i które pomogą Ci wejść w odczuwanie i przytulą, gdy
będziesz tego potrzebować. Nawet jeżeli
nie masz poczucia, że istnieją jakieś nie przeżyte do końca emocje warto w
czasie tej pełni dać sobie czas na pobycie w kontakcie ze swoim sercem i
uczuciami – tak po prostu. Większość z nas rzadko znajduje na to czas, więcej
uwagi poświęcając temu co mówi do nas umysł. Nie mamy wprawy w słuchaniu
serca, choć jednocześnie wydaje nam się to naturalne, bo przecież „wiem co
czuję”. Każdy z nas zna jednak masę sposobów na to by odciąć się od tych uczuć,
które są nieprzyjemne, trudne do zaakceptowania, czy po prostu przeszkadzają
nam w byciu efektywnym. W czasie tej pełni warto uszanować to co czujemy jako
głęboką mądrość i prawdę o nas i o naszych potrzebach.
Kolejnym ważnym wątkiem, to zaopiekowanie się sobą i
przyjrzenie się temu czego potrzebujemy by poczuć się komfortowo i bezpiecznie.
Bądź kochającym rodzicem dla swojego wewnętrznego dziecka, wszystko to czego
nie dostałeś od rodziców, czy to czego ci teraz brakuje możesz sobie dać teraz:
myśl i mów o sobie z miłością, zadbaj o swoje potrzeby, pozwól sobie na bycie
delikatnym i wrażliwym. W tym czasie mogą otwierać się wspomnienia z dawnych
czasów, dając nam szanse na uwolnienie związanych z nimi emocji i oczyszczenie.
To co nas teraz wspiera w tym procesie to żywioł wody (chociażby oczyszczające
kąpiele) i wszelki kontakt z naturą i zwierzętami.
Czas pełni w Raku to również moment, kiedy możemy połączyć
się z przekazem od naszych przodków, odprawić rytuały w intencji uzdrowienia
dawnych historii rodzinnych, odnaleźć poczucie przynależności czy wśród
rodziny, czy wśród bliskich. Ważnym wątkiem może być też uzdrawianie relacji z
matką, z innymi ważnymi kobietami, a także z własną kobiecością, czy też w
przypadku mężczyzn – z aspektem kobiecym w sobie. Uszanowanie swej kobiecej
strony zaczyna się od zaakceptowania swej emocjonalności, otworzenia się na
receptywność, na twórczą wyobraźnię i na przekaz z głębi serca.
Każdy może w tę pełnię doświadczyć poczucia połączenia z
przeszłością, z Przodkami i Przodkiniami, z rodziną bliższą i dalszą, wreszcie
z Matką Ziemią i miejscem, w którym żyjemy. Niechaj z tego poczucia połączenia
płynie do nas moc, miłość i radość z daru życia, który otrzymaliśmy. I niechaj
to co mówi do nas serce, będzie dla nas przewodnikiem przy podejmowaniu ważnych
decyzji. W tym tyglu zmian, który może podkręcać ta pełnia potrzebujemy
wewnętrznej przestrzeni ciszy i w której możemy usłyszeć sami siebie :)”
Przytulająca Matka
Dużo tu o więzach, rodzinie i przytulaniuJ. Dziś trochę się
zdziwiłam, gdy przeczytałam w książce „The best exotic Marigold Hotel” (to ta,
którą czytam podczas siedzenia w komorze hiperbarycznej) o Hugging Mother -
kobiecie w Indiach, która praktycznie przez całą dobę przytula ludzi. W książce
było to w kontekście córki, której matka praktycznie jej nie przytulała i
unikała kontaktu cielesnego ze swoimi dziećmi; matka była tak wychowana, dla niej było to normalne, po prostu
nie była świadoma, że może być jakaś inna opcja (nie lubię stereotypów, ale
ciśnie mi się tu na usta „zimny angielski chów";). Ta córka całe życie tęskniła
do tych przytuleń, aż w wieku 50-ciu lat, jadąc w odwiedziny do swojej własnej matki, dotarła do Hugging Mother, myśląc, że
ta zaspokoi tę jej największą potrzebę.
Poszperałam w internecie i znalazłam
ciekawy artykuł (po angielsku, http://www.oprah.com/spirit/Amma-Hugging-Guru) opisujący spotkanie z Przytulającą Matką. Ta kobieta
przytuliła już ponad 33 miliony razy!!! Czy to nie jest dziwne? Ustawiają się
do niej tłumy ludzi z całego świata i jeżeli chcą być przytuleni kilka dni pod
rząd, zostają tam i płacą setki dolarów za ten pobyt! Dla mnie jest to bardzo
smutne, że ludzie muszą tak daleko jechać, żeby zaspokoić jedną ze swych
podstawowych potrzeb. Kiedyś byłam opiekunem na obozie językowym. Codziennie wieczorem
odbywały się specjalne imprezy dla całej społeczności obozowej (dzieci od 10
lat do młodzieży licealnej). Pewnego razu wymyśliłam „Free hugs” na zakończenie
wieczoru. Był to hit sezonu! Widać było jak na dłoni, jak bardzo jest to
potrzebne tym dzieciom – akceptowanie ich całych takimi jakimi są, bo to
właśnie wyraża się przez przytulenie.
Aby przeżyć trzeba nam czterech uścisków dziennie, by zachować zdrowie - ośmiu, a by się rozwijać potrzeba dwunastu! 31 stycznia jest Międzynarodowy Dzień Przytulania, ale po co czekać tak długo?
Ściskam Wszystkich serdecznie! :-)