poniedziałek, 9 stycznia 2017



Dziś wieczorem długo się zastanawiałam, za co mogę być wdzięczna (oprócz tych oczywistych rzeczy) i ciężko mi było coś wymyślić. Może to taki dzień, taka pogoda, niewyspanie, zmęczenie, choć nie chcę na nic zwalać. Nie chcę też narzekać, więc nie będę pisać, co od rana poszło nie tak, a poszło dużo rzeczy/sytuacji. Wieczór przelał czarę smutku… I wyszły moje „demony”. Wiele razy czytałam i słyszałam, że w takich sytuacjach trzeba się po prostu porządnie wypłakać. I mi to pomaga. Jakoś potem mi lżej na duszy ;). A po wypłakaniu iść spać!


Przypomniał mi się pewien artykuł o rodzinie niemieckiej, która użyczyła swojego mieszkania uchodźcom. Nie chcę się wtrącać w politykę, ale artykuł jest warty przeczytania. Z ludzkiego punktu widzenia.



2 komentarze:

  1. Ale to normalne jest - każdego dnia jest i bedzie coś co pójdzie nie tak jak chcemy. To też uważność - właśnie widzieć, że nie jest jednakowo. I nie powinno. Będą takie dni. I właśnie powinnaś pisać [zawsze możesz skasować jakby co :)] - napisane, powiedziane często wygląda inaczej, mniej w tym potwora. To, że złe/niedobre/niefajne rzeczy są w ciągu dnia, to tak oczywiste, jak to, ze codziennie są takie, za które jesteśmy wdzięczni.
    Chcę się wtrącać w politykę. Od niedawna. Ale sprawa uchodźców to nie polityka jako taka. To kwestia człowieczeństwa. Ponieważ zrobiłaś jednak takie zastrzeżenie, to się nie rozpisuję ;)
    D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci bardzo za mądre słowa :). Tak, to wszystko prawda! Dziś rozmawiałam z panią z personelu medycznego, która siedzi z nami w tej komorze hiperbarycznej. Wczoraj wszystko u niej co mogło się zepsuć i źle pójść tak właśnie zrobiło. Zastanawiałyśmy się nawet, czy wczoraj nie był tzw. Blue Monday (ma być za tydzień;-).

    OdpowiedzUsuń