Udało się przenieść moje zabiegi tlenoterapii na wcześniejszą
godzinę, tak że nie muszę już wychodzić na nie z pracy w środku dnia J. Inna godzina, inni
pacjenci. Nie chcę tu epatować nieszczęściami ludzkimi, ale niektórzy z moich
współtowarzyszy to naprawdę ciężkie przypadki, a psychicznie niesamowicie
pogodni ludzie. Choroby nowotworowe i komplikacje po nich, udar, poważne wypadki
samochodowe zakończone amputacjami kończyn lub długo ciągnącym się leczeniem. Wielokrotnie
zastanawiałam się, jaki cel miała ta moja infekcja ucha, jaki głębszy sens
miała cała ta sytuacja? Oprócz tego, że pewnie moje ciało potrzebowało
zwolnienia i odpoczynku oraz tego, co wyczytałam w książce „Twoje ciało mówi: pokochaj
siebie” Lise Bourbeau, która wyjaśnia, co emocjonalnego i mentalnego stoi za
każdą chorobą, to może to jest właśnie ta lekcja. Moi najbardziej doświadczeni współtowarzysze pocieszają innych, podkreślając,
że trzeba sobie najpierw wszystko ułożyć odpowiednio w głowie i uzbroić się w
cierpliwość. Dzisiaj padł też tytuł wspierającej książki „Potęga podświadomości”,
a ja dodałam swoją, przeczytaną w szpitalu: „Umysł silniejszy od medycyny” dr Lissy
Rankin. Jedna ze starszych Pań pacjentek podsumowała któregoś razu: „Życie jest
ciężkie…”, a ja po raz pierwszy nie chciałam tego za nią powtórzyć. Tak łatwo
jest nam narzekać, a przecież nasze słowa tworzą rzeczywistość!
Podczas zabiegu zaczęłam czytać książkę wybitnej szwedzkiej
pisarki Majgull Axelsson „Pępowina”. Jakie to szczęście mieć godzinę i trochę
dla siebie i w ciągu dnia móc czytać książkę! Ten tytuł oraz dwa inne tej
autorki leżą u mnie na półce od około roku. Chciałam się za nie zabrać
wcześniej, ale bałam się, bo Axelsson porusza w nich naprawdę ciężkie tematy, a
ja jakoś bałam się zanurzać
w negatywną energię. Dziś rano, zastanawiając się jaką książkę wziąć ze sobą, ta właśnie do mnie przemówiła. Na razie nie będę zdradzać o czym jest, ale zapewniam, że czyta się wspaniale i bardzo wciąga.
w negatywną energię. Dziś rano, zastanawiając się jaką książkę wziąć ze sobą, ta właśnie do mnie przemówiła. Na razie nie będę zdradzać o czym jest, ale zapewniam, że czyta się wspaniale i bardzo wciąga.
Żyjąc wolniej człowiek może być bardziej uważny i świadomy
wszystkiego, czego doświadcza. Takich z pozoru błahych rzeczy, jak ciepło kaloryfera,
piękny zapach mydła podczas mycia rąk, czy smaku herbaty. Łatwiej też docenić z
pozoru błahe sprawy, takie jak możliwość schowania się do samochodu w czasie
deszczu i zawieruchy (dzisiejsza pogoda!). I z tego właśnie składa się życie! Zmieniłam
dziś nazwę bloga na „Obfitość rzeczy małych”. Pamiętam, jak wiele lat temu, kiedy dzieci
były małe, tak bardzo trudno było mi doceniać „rzeczy małe”. Nie cierpiałam
powtarzalności mycia naczyń, sprzątania, wieszania prania, prasowania,
gotowania… Robiłam to bardzo szybko, gdyż chciałam je mieć jak najszybciej za
sobą, żeby w końcu móc się zająć rzeczami… „wielkimi”. Niestety rzeczy małe nie
pozwalały mi na to, tak jakbym sobie tego życzyła. Błędne koło, masz wrażenie,
że życie ciągle Ci umyka, bo ciągle zajmujesz się tymi małymi rzeczami. Natrafiłam
nawet na takie powiedzenie „Chciałam zbawiać świat, ale urodziłam dzieci”. A to
jest właśnie życie… Musiało upłynąć trochę czasu, żebym to zrozumiała i ….zaakceptowała.
Teraz staram się w pełni uczestniczyć w tych codziennych czynnościach i sprawia
mi to radość. Cieszę się, że mam przytulną kuchnię i łazienkę, którą mogę
sprzątać (bo niektórzy nie mają takich wygód!). Cieszę się, że mogę gotować i kupować
jedzenie.
Wracając do domu byłam wdzięczna, że mogę słuchać pięknej
muzyki i tekstów jednego z moich ulubionych zespołów Poets of the Fall (a także śpiewać!).
Dedykuję wszystkim ich cudną piosenkę pt. „Someone special”
(i jakże znamienne w tekście piosenki: leave it up to faith to go by its own will - w wolnym tłumaczeniu pozwól/uwierz, żeby to się działo zgodnie z własną wolą, że tak ma właśnie być :)
Cieszę się Kasiu , że piszesz bloga :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam nasze rozmowy przy kawie ...zawsze szczere , otwarte i pełne ciekawych przemyśleń :-). Piszesz o wdzięczności i uważności w życiu . Jesli chodzi o wdzięczność to przypomina mi sie jedna sytuacja sprzed kilku lat. Byłam z rodzinką na wakacjach w Hiszpanii. Nie ukrywam , że wyjazd był dla nas wszystkich wielkim przeżyciem , bo po raz pierwszy do ciepłego kraju . Do tej pory Skandynawia i kapryśna pogoda a teraz bajka :-). Przeżycie dla mnie jako matki chorego dziecka na cukrzyce i celiakie . Organizacja aby nie zabrakło bułek bezglutenowych i pasków , igieł i insuliny . Benio był wtedy chory rok więc nie radziłam sobie jeszcze tak dobrze jak dzisiaj . Jednego dnia siedzieliśmy wszyscy na plaży. Moje pięcioletnie dziecko zapytało nagle :" Mamo czy gdybyś była na moim miejscu co byś wolała ? Być chorym i być teraz tutaj czy zdrowym i w domu?"... No i mnie zatkało szczerze mówiąc ..Co bym wolała ?? Kazdy powie , że oczywiście być zdrowym i siedzieć w domu . Ale...patrząc na niego przyszła mi myśl , ze ....chociaż jest chory ...może cieszyć sie tą chwilą z nami. Powiedziałam mu wtedy , ze wierzę ze jest mu cieżko w tej chwili , ze chciałby być zdrowy ale dzisiaj pomimo tej choroby zdobywa Hiszpanię. Nie poddał sie . O wiele gorzej mają dzisiaj ludzie , którzy są zdrowi a nie potrafią cieszyć sie życiem . Leżą teraz w domu i nie doceniają tego co mają. Nie dostrzegają słońca za oknem . Od nas zależy czy bedziemy cieszyć sie tymi wakacjami.
Pamietam jego spojrzenie . Było mi wtedy naprawde trudno, ale w głębi serca wiedziałam , że tak musimy żyć . Żyć dalej i nie utwierdzać go w przekonaniu ze juz nic nie ma znaczenia bo jest chory.
Wdzięczność pomaga zachować balans , przewartościować cierpienie jakie przechodzimy .Postawić wyżej to co mamy od tego co straciliśmy ....to moja refleksja ...matki dalej walczącej aby nie poddać sie i nie pozwolić na to swoim dzieciom.
Dziękuje Kasiu za Twoje przemyślenia . Jak zawsze głębokie i od serducha .
Bea
A ja dziękuję za Twoje. Jak zwykle mądre i w punkt. Czytając miałam łzy w oczach. "Wdzięczność pomaga zachować balans, przewartościować cierpienie jakie przechodzimy. Postawić wyżej to co mamy od tego co straciliśmy" - sama prawda i cenna wskazówka! Bardzo się cieszę, że napisałaś Beatko:). Ściskam gorąco!
Usuń"Someone special" poprostu genialne :-)
OdpowiedzUsuń