sobota, 20 stycznia 2018

Słucham „The Cranberries” i Dolores, piosenek z płyt „To the faithful departed” i „No need to argue”, których słuchałam namiętnie wiele lat temu, od razu po ich wydaniu, wtedy jeszcze pełna młodości, optymizmu i wiary, że przyszłość będzie cudowna. Te piosenki w sumie nie były radosne, traktowały o poważnych sprawach, ale gdy ich teraz słucham kojarzą mi się ze szczęśliwymi studenckimi czasami i pobytem w Anglii. Po tylu latach niesłuchania są mi bardzo bliskie, tak jakby od zawsze mi towarzyszyły i nawet pamiętam ich słowa. Dolores miała 46 lat, niezwykły głos i nie żyje od niecałego tygodnia…. Wielki smutek…. Ach, targają mną dziś różne emocje i myśli: - o trudach miłości rodzicielskiej i znoszeniu wszystkich tych emocji targających nastoletnimi dziećmi, o trudnej miłości, tradycji, w której byłeś wychowany i która jest obciążeniem w życiu, chorobach, szpitalu, itp. - po oglądnięciu filmu „I tak Cię kocham” i o ludzkim zagubieniu, rozpaczy, desperacji, agresji, przemocy między ludźmi spowodowanymi biedą, reżimem komunistycznym, nieumiejętnościami w okazywaniu pozytywnych emocji i nieradzeniu sobie z tymi destrukcyjnymi - po skończeniu lektury „Najlepszego”…… Woda w wannie już dawno zrobiła się zimna, a ja nie mogłam się oderwać od tej książki, szczególnie, kiedy Jurek zaczął etap leczenia w Monarze i nie musiałam już czytać o jego życiu w aresztach, zakładach karnych, psychiatryku w Lubiążu, itp…. To jak wracał do życia bez odurzaczy i nałogów jest wciągające pewnie tak samo jak silny narkotyk, to jak parł do przodu, jak nadrabiał stracone lata, jak bardzo chciał żyć! W swojej sportowej drodze był zupełnym amatorem, nie umiał pływać, uczył się tego podglądając z dna basenu dzieci z sekcji pływackiej, a potem przepłynął 8 km podczas zawodów podwójnego Ironmana, którego wygrał, nie wstydził się pytać o wszystko i nie raz ośmieszyć swoim nieprzygotowaniem. Ale nic po odwyku nie było równie upodlające, jak dno, na które się stoczył przez narkotyki, a cierpienie, którego doświadczał podczas zawodów nigdy nie było tak straszne, jak to, którego doświadczał wielokrotnie w psychiatryku, w więzieniu, areszcie, w szpitalach, i to dodawało mu siły i wręcz z optymizmem szedł do przodu. Pomagały mu też te słowa Kotańskiego, które przytacza poniżej:

A tak w ogóle to mieliśmy wyjechać na łono natury, wyciągnąć Zuzię z domu, zażyć trochę ruchu, ale w ostatniej chwili zmieniliśmy zdanie z powodu pogody i postanowiliśmy nacieszyć się miastem, w którym mieszkamy, a konkretnie jego smakami i kawą, częściowo świętując jutrzejsze urodziny Rafała ;). Film „I tak Cię kocham” miał być lekką komedią romantyczną, ale okazał się też dramatem. Przynajmniej fajnie było posłuchać angielskiego w wersji pakistańskiej i ogólnie film w porządku, tylko trochę smutny.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz