sobota, 13 stycznia 2018

„Ile serc, tyle uczuć” napisał Lew Tołstoj. Żeby zapomnieć o braku następnej części serii książek o „Genialnej przyjaciółce” i niemożliwości przeczytania o dalszych losach głównych bohaterek w końcu namówiłam rodzinę do obejrzenia „Anny Kareniny” z 2013, zakupionej sto lat temu za grosze w pewnym markecie na literę „B”. 

Smutno mi po tym filmie, smutny los zakochanej kobiety, żony oschłego urzędnika i kochającej matki potępionej przez ówczesną socjetę za swoje uczucia; bardzo smutne zakończenie. Temat zawsze aktualny, bo sercu trudno powiedzieć „nie”. Treść przewidywalna, ale zrobienie filmu w konwencji teatralnej było niesamowitym i pozytywnym zaskoczeniem! Reżyser przeczytał, że arystokracja rosyjska w tamtych czasach żyła tak, jakby była na scenie, wśród wielkich luster, gdzie podglądała się nawzajem, a plotkom nie było końca. Dlatego cały film umieścił na scenie teatralnej, a przejścia między poszczególnymi scenami zaaranżował w bardzo ciekawy sposób. Podkreślił też groteskowość zachowywania się „towarzystwa” i oryginalnie przedstawił namiętność i rozpacz głównej bohaterki. Za przepiękne kostiumy film dostał Oskara.
Miłość jest wszędzie i zawsze uniwersalna. W „Genialnej przyjaciółce” też. Nie jest to wielka literatura, ale jest napisana pięknym językiem i w stylu, który całkowicie pochłania i wchłania czytelnika. Poza pierwszymi stronami, książkę czyta się rewelacyjnie, a podczas czytania miałam wrażenie, że czytam o swoim dzieciństwie spędzonym między blokami, a którego nie zamieniłabym na nic. Miałam wrażenie, że czytam o sobie i swoich przyjaciółkach, o naszych rodzicach, naszych przygodach, szkole, itd. Realia wprawdzie były trochę inne – tam lata 50-te w Neapolu, tu lata 80-te na osiedlu z wielkiej płyty, ale nasze przeżycia, przemyślenia i doświadczanie świata były bardzo podobne! Historia jak z bardziej ambitnej telenoweli, ale bardzo wciąga do swojego świata i za to jestem jej wdzięczna. Nikt nie wie, kto jest autorem (autor używa pseudonimu) i pojawiły się głosy, że jest to mężczyzna. Nie wierzę, że mężczyzna mógłby tak perfekcyjnie wniknąć w świat dziewczynki, nastolatki i dorosłej kobiety, gdzie na dodatek wszystko jest pisane w pierwszej osobie rodzaju żeńskiego. Jestem bardzo ciekawa jak ta historia zostanie przedstawiona na deskach teatru, już niedługo, bo w lutym J.
Poćwiczyłam też trochę jogę, posłuchałam Agi Bery, która jest instruktorką Jogi Kundalini i wysyła chętnym codziennie filmy z praktyką tej jogi. Tę jogę ćwiczy też Agnieszka Maciąg i zawsze mnie bardzo zastanawiało, jak to jest możliwe, że ma tyle energii i wygląda tak młodo. Na pewno jest to też zasługa tych ćwiczeń. Polecam:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz