Dziś wieczorem miałam godzinkę wolnego dla siebie - tzn. była "wolna chata", bo dziewczyny poszły na swoje zajęcia, a Rafał pojechał na działkę próbować podłączyć nową pompę. I co by tu w tę godzinę zrobić? Wyobraźnia podsuwała mi różne fajne wizje (joga, potańczenie sobie, czytanie "Córki" Eleny Ferrante, którą właśnie dzisiaj pożyczyłam od Marty oddając jej w końcu trzy tomy "Genialnej przyjaciółki", kąpiel, etc.), ale stanęło na... prasowaniu! :D. Ograniczam to jak mogę, ale niektóre bluzki do pracy trzeba wypracować ;-). Włączyłam sobie moich kochanych "Poetów" na full i prasowanie szybko zleciało! Przez moment, nim zaczęłam, poczułam się tak wspaniale, beztrosko, szczęśliwie i wolno - to był bardzo piękny moment.
Potem przyszła Zuzia i opowiadała zabawne historie ze szkoły i swojej klasy. Lubię słuchać, jak ona fajnie opowiada o szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz