Wczoraj po pracy spełniło się jedno z moich marzeń - siedziałam sobie beztrosko na kanapie z herbatką i czytałam książkę! Uwielbiam to uczucie, kiedy zanurzam się całkowicie w lekturze i nie czuję upływającego czasu. Po "Ludzkie Zoo" Marka Krajewskiego - następną część o Mocku sięgnęłam tylko dlatego, że za tydzień zamierzamy iść na spotkanie z autorem (wraz z poczęstunkiem!) i trochę nie wypada nie znać jego ostatniej książki. Nabyliśmy ją podczas innego autorskiego spotkania z Krajewskim i ma ona nawet piękną dedykację dla nas. Generalnie nie czytam kryminałów, ale te z Wrocławiem w tle są zawsze szczególne. "Ludzkie Zoo" na początku trochę się "ślimaczyło", ale potem bardzo wciągnęło. Wcześniejsze tomy o Mocku, które czytałam na bieżąco od razu po ich wydaniu czytało mi się czasami dość ciężko, ale ta obecna jest jakby napisana w innym, łatwiejszym języku.
Dzisiaj natomiast poszliśmy zobaczyć "Najlepszego". Domyślałam się, że ten film będzie mocny, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Miesiąc temu przeczytałam w "Urodzie Życia" wywiad z Jerzym Górskim, bohaterem tego filmu. 14 lat ćpania, Monar, kiedy miał 29 lat i 6 lat treningów, które zaprowadziły go do zwycięstwa podwójnego Ironmana w USA. Szok i pytanie - jak to możliwe? Sceny z życia ówczesnych narkomanów i ich wygląd są przerażające, ale cała historia daje bardzo dużo do myślenia. Do myślenia o motywacji i o siłach, które tkwią w człowieku, o wewnętrznej walce ze swoimi demonami i ich pokonaniu, o sile umysłu i sile ciała, o sile, która pcha Cię do przodu pomimo wszystko i o traumach z przeszłości, które pchają Cię do zmiany. Niesamowite, mocne, wbijające w fotel. Jerzy Górski tak mówi o filmie: "Myślę, że jeśli ktoś kiedyś pogubi się w życiu tak bardzo, że pomyśli: to już koniec, dobrze, żeby przypomniał sobie ten film." Jak dla mnie, to prawdziwy Bohater. A nawet bardzo ludzki Superbohater. Jakub Gierszał, odtwórca głównej roli, też zasługuje na brawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz