Dziś blog kulinarny, pełen zachwytów i wdzięczności nad jedzeniem, którym możemy się karmić. Chyba zmieniam się na starość. Przynajmniej w podejściu do przygotowań potraw świątecznych. Zauważyłam, że w tym roku gotowanie stało się dla mnie medytacją i relaksacją. Z wielką przyjemnością obierałam dzisiaj na barszcz 10kg pięknych, twardych i cudownych buraków, których kolor był niesamowity. Zachwycałam się każdym z osobna. Potem krojenie do sałatki jarzynowej, którą robimy tylko od święta i znowu wróciły do mnie smaki dzieciństwa, tylko trochę bardziej podkręcone (dla mojej mamy za ostre;). Na koniec przyrządziłam przepyszny sos do ryby po grecku. Delektowałam się soczystymi kolorami i fakturą poszczególnych składników oraz doprawianiem potraw w taki sposób, żeby były one jednocześnie słodkie, słone, kwaśne i ostro - to sekret udanego dania ;). Polecam też wszystkim obłędny keks z rumem - po prostu niebo w gębie! Keks według przepisu Maciągowej robiłam po raz pierwszy, ale jestem gotowa robić go co tydzień, bo jest niebiański! Zdjęcie tego w ogóle nie oddaje. Jutro rano zrobię jeszcze pieguska - moje ulubione ciasto z PRL-u i koniec pichcenia! Czuję je już w plecach i rękach;). Cieszę się bardzo, że dzisiejszy dzień spędziłam z rodzicami (w kuchni), gdyż jestem świadoma, że takich chwil może być już coraz mniej. Teraz odpływam już zasłużenie w objęcia Morfeusza....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz