poniedziałek, 20 lutego 2017

Moja dzisiejsza codzienność: ciężka pobudka w ten szary ranek, praca, rozmowy telefoniczne z tatą (zabiegu nadal nie było i nie wiadomo, czy będzie; może nie będzie trzeba), po pracy kontrolna wizyta u lekarza z dzieckiem, apteka, zakupy, a po zakupach wizyta w naszej lokalnej kawiarence. Bardziej dla rytuału i dlatego, że są ferie szkolne, niż dla samych słodyczy. Trochę mi nawet potem było niedobrze od tych słodkości;-). Ale była wartość dodana…do kawy w takim miejscu należy mieć cudną lekturę, a „Uroda życia” bardzo do tego pasuje!


W wywiadzie z reżyserem J.J. Kolskim wyczytałam, że „gdy jest ciężko, to człowiek się łudzi, że „jutro będzie lepiej, łatwiej”. A często nie jest lepiej. Jest inaczej. Pogodzenie się z tym, to chyba połowa sukcesu. Lepiej zaczyna być od momentu, kiedy się wyrazi zgodę na to, że… jest jak jest. Są otchłanie bezdenne, jest czerń i trzeba się z tym spotkać”



I jeszcze: „Przestań kontrolować rzeczy wokół Ciebie. Niech samo się dzieje. Naucz się żyć przy minimalnym wysiłku. Życie składa się z szeregu naturalnych, spontanicznych zmian. Nie opieraj się im. Niech rzeczywistość będzie rzeczywistością, niech nurt wydarzeń płynie w naturalny sposób, tam dokąd chce.” Coś z czym mam problem – zawsze się opieram, chcę walczyć o sprawiedliwość, zmieniać, ale kiedyś, w końcu, trzeba chyba sytuację zaakceptować taką jaka jest…Szczególnie jeśli nic więcej już  się nie da zrobić (tak jak z walką o naszą siódmą i ósmą klasę…)


Dziś jestem wdzięczna za życie. Po prostu. Za normalne, powszednie życie z wszystkimi jego odmianami.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz