środa, 22 lutego 2017

Dziwny ten dzień… w pracy dziwnie i niedziwnie, potem dom, szybka pizza, apteka, szpital i bieg w ulewnym deszczu ze szpitala do samochodu, dom… zastanawianie się, gdzie zorganizować tegoroczne spotkanie rodzinne podróżników w lecie, dwie informacje odnośnie sytuacji w szkole (okazało się, że oni, tam na górze, już od września rozdzielali nasze dzieci do pobliskich innych szkół :/), rozmowy z dzieckiem, mężem, mamą, tatą i bratem, zmęczenie i senność… i złe wiadomości dookoła.


Szukałam czegoś mądrego, dającego nadzieję… i znalazłam J


Pod koniec dnia jestem wdzięczna za to, że w moim życiu jest więcej błogosławieństw, niż problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz