niedziela, 18 czerwca 2017


Jeżdżenie rowerem po leśnych "wertepach" i omijanie wielkich kałuż bardzo pomaga ćwiczyć uważność i koncentrację na "tu i teraz". Jeżdżenie po lesie w ogóle jest cudowne. Nie mieliśmy za wiele czasu, żeby wybrać się gdzieś dalej, więc pojechaliśmy jedną z naszych ulubionych tras - do zamku na wodzie w Wojnowicach. Jadąc w tamtą stronę zboczyliśmy z głównej drogi w lesie, przedłużając sobie dystans, ale fajnie było się zmęczyć. Generalnie moja kondycja jest słaba, ale uwielbiam czuć wiatr we włosach, szczególnie zjeżdżając z góry;-). Na miejscu spotkała nas niespodzianka - z jednej z sal wydobywała się piękna muzyka klarnetu, skrzypiec i wiolonczeli. Cudnie było przez dłuższą chwilę siedzieć sobie bez ruchu w wiklinowym fotelu przy stoliku na mostku prowadzącym do głównego wejścia do zamku, pić kawę mrożoną i słuchać tej pięknej muzyki. Wracaliśmy krótszą drogą i w pół godziny byliśmy z powrotem w domu. W lesie pachniało rumiankiem i lipami. Na naszej ulicy też pachnie lipami - bardzo intensywnie. Tyle lat, co roku kwitną lipy, a nigdy nie pachniały tak mocno! Aż miałam ochotę na herbatkę lipową.


Szybko upichciłam zupkę z soczewicy i mleka kokosowego i po Dominikę do szpitala. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz