Długi dzień w pracy z lekkimi trudnościami w mówieniu z powodu chrypy i kaszlu, a po pracy już nie wracaliśmy do domu, tylko pojechaliśmy do Capitolu oglądać końcoworoczny musical Młodzieżowej Akademii Musicalowej "Król Lew", w którym Natalia grała jedną z główniejszych ról - hienę Eda :D. Reszta rodzinki oglądała ją w niedzielę w filharmonii, a na dzisiaj zaprosiliśmy polonistkę Natalii z wnuczką, tak jak jej obiecaliśmy na przedstawieniu "Korczak" w grudniu. Byli przyjaciele Natki z gimnazjum i Kasia i Gosia - przyjaciółki od dzieciństwa :-). Cudowna realizacja, przepiękna scenografia, kostium, światła i przede wszystkim choreografia i muzyka, i to po tak niewielkiej liczbie prób! (Do krótszego "Korczaka" próby trwały dwa-trzy dni co tydzień przez kilka miesięcy). Sama historia również bardzo wzruszająca, a smutek i śpiew Simby (mojej byłej uczennicy!) wołający zmarłego tatę - przeszywający. W Capitolu było dużo znajomych, rodziców występujących dzieci, których znamy od lat, przyszedł też Prezydent, który zasponsorował występ na tej właśnie scenie, a główną część widowni na parterze stanowiły dzieci z domów dziecka i "po przejściach". Dowiedzieliśmy się też, że z naszych cegiełek wstępu zostały zakupione elementarze dla dzieci z Gwinei.
MaM wpisał się już w mapę kulturalną Wrocławia, głównie dzięki kontaktom i możliwościom "anioła" tego przedsięwzięcia - p. Zawartko, szefowej Dolnośląskiego Ogniska Muzycznego, byłej przewodniczącej Rady Miejskiej, śpiewaczki i propagatorki śpiewu we Wrocławiu. Nie wiem dlaczego zwracała się do mnie "Dyrekcjo" (!!!), może dlatego, że poznałam ją dawno temu, kiedy pracowałam w szkole i zajmowałam się współpracą zagraniczną i dwa razy odwiedziliśmy ją w ratuszu z gośćmi i dyrektorką szkoły. Człowiek nawet nie wiem, jak go postrzegają....;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz