Dziś już całkiem straciłam głos i znowu boli mnie gardło. W pracy wysyłali mnie do domu po obiedzie, ale były rzeczy, które musiałam zrobić.
Rozmawiałam z tatą, którego badają hematologicznie z pewnym podejrzeniem... Ja nie wierzę w to, wyniki mogą być niewiarygodne, itp., a sam znany profesor hematolog, czy jego syn, podczas konsultacji nie był w ogóle na 100% przekonany... Tato jak zwykle mnie "zabił" mówiąc: "Będzie, co będzie!".
Anioły mi podpowiedziały w niedzielę, żeby się nie martwić, że jest lepiej, niż mi się wydaje. Oby tak było!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz