Z ciekawości sprawdzam w statystykach
tego bloga, z jakich krajów pochodzą jego czytelnicy J. Było już ich naprawdę dużo,
i to kilka dość egzotycznych jak wyspy Bahama, Indie, czy Zjednoczone Emiraty, ale od kilku dni, oprócz
Polski, Portugalii i USA pojawia się codziennie Estonia. Estonia, która skradła
moje serce prawie dwa lata temu i do której czasami tęsknię. Do tej pory nie
napisałam relacji z naszej podróży po Krajach Bałtyckich, pamiętam, jak
planowałam zawrzeć w niej praktyczne rady, jak sobie nagrywałam na dyktafon, to
co akurat zwiedzaliśmy i przeżywaliśmy. Teraz już połowy z tego nie pamiętam…Ach
te podróże… Znowu mnie kuszą – wczoraj byłam na masażu, który dostałam w
prezencie i przegadałyśmy z panią kosmetyczką prawie dwie godziny o podróżach.
Ona rok temu była w 18-tu nowych miejscach i bardzo polecała mi Islandię, a ja
jej Rumunię ;-). Czułam się tam jak w innym świecie – oderwana na chwilę od
zimna i szarówki za oknem.
Wczoraj też w ostatniej chwili
przed zamknięciem wpadłam do biblioteki po ostatnią część neapolitańsko-włoskiej
historii – rzeki. Przez cały dzień czułam się jak na głodzie i wyobrażałam te
chwilę, kiedy w końcu będę mieć tę książkę w swoich rękach. Ta część „Historia
zaginionej dziewczynki” jest chyba najgrubsza z wszystkich i jej dominantą nie
jest już tak bardzo wzloty i upadki wieloletniej przyjaźni dwóch kobiet, ale
przed wszystkim miłość. Zresztą on przewija się od samego początku, ale tutaj
jest na pierwszym planie. Czegóż to się nie robi z miłości! Same szaleństwa!
Kto tego nie zaznał chyba nie jest sobie w stanie wyobrazić jak wielka może być
beztroska i lekkomyślność, ale też uczucie ogromnego szczęścia, kiedy człowieka
dopadnie taka obłędna fascynacja płcią przeciwną…
Dzisiaj w ciągu dnia weszłam na FB, żeby
zrobić sobie krótką przerwę w nudnych czynnościach i nagle zobaczyłam Natalię i
jej musicalową grupę, jak śpiewają podczas otwarcia wystawy w Strasbourgu. Niesamowite! Akurat wtedy!!! Byłam bardzo dumna ;-). Pan Buzek z nimi podśpiewywał. Cieszyłam się, że ta wystawa jest o naszym wspaniałym Wrocławiu (przygotowana przez Centrum Zajezdnia). O 5 rano dziecko będzie już z powrotem we Wrocławiu.
Pomimo długiej pracy i zmęczenia
wyszłam dzisiaj na zumbę. I dostałam takiego zastrzyku energii, że sama się
temu dziwię. Podczas zajęć uśmiech nie schodził mi z twarzy, śmiałam się z
mojego mylenia kroków podczas nowych układów, wczuwałam w tańczenie i endorfiny
same płynęły ;-). Dziś było nas bardzo dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz