środa, 28 lutego 2018


Uwielbiam poznawać nowych ludzi przez Couchsurfing, bo prawie zawsze są to bardzo ciekawe osoby, które robią rzeczy niezwykłe, albo takie "dziwne" jak my, i mamy wtedy wspólną płaszczyznę porozumienia, pomimo, że widzimy się pierwszy raz w życiu. Bardzo często zostajemy przyjaciółmi na całe życie, odwiedzamy się i ta relacja jest jedyna w swoim rodzaju :-). Przypomina o tym, że realizacja pasji i marzeń jest możliwa, i że można żyć poza "mainstreamem". Już dawno nie gościliśmy nikogo u siebie, cały tamten rok z wiadomych względów - choroba taty, i też zmienił się sposób działania portalu i stosunkowo rzadko dostajemy zapytania. Zresztą w codziennym zgiełku i wychodzeniu z domu o 7 rano, w grę wchodziły tylko weekendy. Ale kiedy napisał Zbyszek z Pragi to od razu poczułam tę więź, tzn. zawsze wtedy ufam swojej intuicji i nigdy jeszcze się nie zawiodłam. Działa tutaj idealnie prawo przyciągania się podobnie myślących ludzi/dusz. Z tylu gości, których przyjmowaliśmy u siebie tylko jedna osoba trochę mnie "drażniła" i próbowała stłamsić swoim gadulstwem o sobie, tak bardzo, że aż nie chciała iść zwiedzać, tylko mi się cały dzień zwierzała. Ale taka chyba jest moja misja na tym świecie ;-).

Ci nasi gości są niezwykli, bo robią niezwykłe rzeczy w swoim życiu i zawsze można się czymś zainspirować ;-). Zbyszek na przykład jest weganinem prawie od zawsze, który co roku pości ok. 40 dni. Pije wtedy tylko wodę, i to destylowaną, żeby mu się w ciele nie osadzały związki i pierwiastki, które znajdują się w wodzie, a  które nie są wchłaniane przez organizm. Przez 40 dni pije tylko wodę!!! Wszystko to w celu dania organizmowi szansy naprawienia się i zregenerowania się. Jest to bardzo w duchu Ajurwedy, tylko że tam nie wygląda to aż tak drastycznie. Je się bardzo lekko strawnie, ale zawsze się je i oprócz wody można pić ziołowe herbatki. Ale ja nawet tego nie mogę zrobić przez więcej niż jeden dzień.... No, ale może teraz się zmotywuję, tym bardziej że mam wszystkie potrzebne do tego narzędzia (z kursu "Oczyszczanie z Ajurwedą"). W czasie tego postu Zbyszek ma dni kryzysu, kiedy ciało oczyszcza się, ale w przerwach nawet jeździ w Alpach na nartach, tyle ma siły. Oprócz tego potrafi przejechać ok. 150 km dziennie na rowerze. Czyli nasze ciało ma takie możliwości, o których nikomu się nie śniło, tylko nie dajemy mu szansy, żeby je pokazało. Nie jest całkiem 'odleciany', bo przez dwadzieścia lat miał firmę, ale firma podupadła, kiedy przestał się nią zajmować, ponieważ był na urlopie tacierzyńskim i wychowawczym ze swoją córeczką, która mu się urodziła, kiedy miał 52 lata. Jest uśmiechnięty i twierdzi, że żyje praktycznie bez pieniędzy, bo nie ma potrzeb, i że kosmos zawsze mu daje, to, co dla niego najlepsze. A nam często się wydaje, że potrzebujemy tego i tamtego, i żeby to mieć to wiecznie pracujemy. 

Z okazji jego przyjazdu ugotowaliśmy pyszną zupę soczewicową wg przepisu Agnieszki Maciąg i upiekliśmy niesamowite babeczki z ugotowanej i zblendowanej ciecierzycy i mąki owsianej. 

A poza tym praca i praca, w naszym czasie i 9 godzin potem, kiedy zaczynają Stany. I oczywiście poranna jazda z przygodami, ale jestem z siebie dumna, bo zamiast narzekać na problemy na drodze staram się podchodzić do tego na luzie. Nie jest to łatwe, nawet się nie obejrzę, a usta chcą powiedzieć to samo, co zawsze od wielu lat, ale od razu za tym pojawia się refleksja. 

Gosia napisała, że bardzo się cieszy ze spotkania w zeszłą sobotę i że ciągle rozmyśla o tym, co tam usłyszała. Też się z tego cieszę :-).

Idę się regenerować do ciepłego łóżeczka :-). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz