piątek, 9 lutego 2018


Skończyłam czytać ok. 2400 stron tetralogii (nawet nie wiedziałam, że jest takie słowo!) – czterech tomów historii o życiu, psychologii, próbach wyrwania się z biedy i przemocy, o szalonej miłości, łamaniu zasad i stereotypów, wielkiej i specyficznej przyjaźni, przemianach zachodzących w społeczeństwie. Historii o dorastaniu, próbach niezależności, urodzinach, starzeniu się i śmierci. Tak mnie wciągnęła ta historia, że zarywałam noce, czytałam w samochodzie, w pracy przy śniadaniu, nie mogłam przestać myśleć o przewrotnych zwrotach akcji, o szyderczym chichocie losu, o relacjach i fatum mieszkańców pewnej biednej dzielnicy w Neapolu, o ich tragicznych losach przeplatanych kilkoma radosnymi, i o tej niesamowitej wspólnocie ludzi, którzy pomagali sobie i byli ze sobą związani od urodzenia – jedna wielka rodzina, co było wsparciem, ale też ciężarem. Całe życie Eleny to były ciągłe próby wyrwania się spod „szponów” swojego pochodzenia i spod wpływu przyjaciółki z dzieciństwa… Nie było happy endu…Smutno mi, że już skończyłam, poczułam pustkę; miałam wrażenie, że czytałam o życiu moich własnych przyjaciółek, o swoim życiu… Chciałabym "poczuć" Neapol, tak jak one go odbierały, zobaczyć to miasto ich oczyma.

Wczoraj odwiedziłam „swoją” dzielnicę – wstąpiliśmy do rodziców po pracy z pączkami. Była też ciocia, siostra taty. Wspominaliśmy wycieczkę do ich rodzinnego miasta, kiedy pojechaliśmy wszyscy, tylko nikt nie pamiętał w którym to było dokładnie roku. Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia…… Niektórzy żyją tylko nimi… Dla mnie to było jak jakieś inne wcześniejsze życie, kiedyś byłam w nim zanurzona, a teraz miałam wrażenie, że przyjechałam na chwilę z jakiejś długiej podróży i przypominam sobie wydarzenia z dzieciństwa, ciocie, wujków, kuzynów, imprezy imieninowe rodziców, etc. Może w końcu dorosłam…, teraz żyję, a przynajmniej staram się żyć teraźniejszością, co też poniekąd odsuwa tamten świat. Martwię  się o tatę i o mamę, która martwi się o niego.

Zachwyciłam się też tym, że powstaje niesamowita autorska szkoła podstawowa, inspirowana fińskim systemem edukacji z nauczaniem mindfulness, Odyseją Umysłu i uczeniem dzieci odpowiedzialności i planowania, bez ocen i dzwonków. Gdybym miała trzecie dziecko i pieniądze, to bym je tam zapisała. Szukają też nauczycieli otwartych na niekonwencjonalne metody nauczania. Kuszące ;-). Michał z pracy był na zebraniu dla rodziców i teraz się zastanawia skąd wziąć kasę na czesne dla córki, które jest wysokie, ale też nauczyciele są tam bardzo dobrze wynagradzani.

2 komentarze:

  1. Kasiu, nie wiem czy słyszałaś, ale niebawem na deskach Teatru Współczesnego zagości sztuka "Genialna przyjaciółka"

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wiem Kochana, już w te niedzielę :-) Nie mogę się doczekać :-)

    OdpowiedzUsuń