wtorek, 14 listopada 2017



Późno już, ale muszę napisać o dwóch prawdziwych bohaterkach Zargan i Ani i ich bardzo poruszającej książce. Dziś skończyłam ją czytać, ale ich obecność w moim sercu i głowie pewnie nigdy się nie skończy. Jestem wstrząśnięta, do głębi poruszona, przeczytałam w życiu wiele książek o wojnach, ale ta jest bardzo szczególna. Polecam wszystkim przeciwnikom przyjmowania uchodźców. Obyśmy nigdy nie musieli doświadczyć tak okropnych rzeczy. 
Znalezione obrazy dla zapytania 186 szwów
Dziś wszystkie niedogodności, "problemy", frustracje przestały istnieć i pojawiła się ogromna, wielka wdzięczność za życie, zdrowie, rodzinę, ciepły dom, jedzenie, wodę, cudowne dzieci, które nie doświadczyły wojennej traumy... Jak mogę denerwować się porannym korkiem, kiedy wiem, jak strasznie Zargan cierpiała podczas wojny i jak cierpi teraz z powodu stresu pourazowego? Patrząc na tę piękną, pełną godności i ciepła kobietę trudno w to wszystko uwierzyć...

Ania Kaszubska również wielokrotnie walczyła o życie i, wbrew prognozom lekarzy, wielokrotnie wygrywała. Uratowała ją wola życia, miłość do córek i miłość Zargan. To było wtedy. Teraz już jej fizycznie nie ma z nami, ale na pewno jest wciąż żywa w swoich książkach i sercach czytelników oraz uczestników jej literackich warsztatów. 

Bardzo chciałabym pomóc Zargan. Odejście Ani na pewno było dla niej kolejnym bardzo traumatycznym doświadczeniem, gdyż kochała ją jak siostrę. Nie wiem, czy ona w ogóle jeszcze jest w Polsce?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz