Buraki pieką się w piekarniku,
tofu marynuje się w tamaryndzie i sosie sojowym, obiadek zrobiony, córki
szykują się na spotkania, mąż odpoczywa po pracowitym poranku na działce
rodziców, Haliny wiersze wiecznie żywa śpiewa Janusz, Jamajka Donna z Kanady
przesyła na Whatsappie słoneczne zdjęcia z ciepłej Portugalii - jest piękna i z
wiekiem coraz młodsza, Ania z Kamą rozkoszują się Paryżem (ja wcześniej
niebieskim niebem, które na chwilę odsłoniły szare chmury), Jochen zrobił
drewnianą choinkę dla mamy do ogrodu, Marta ogląda Fridę Kahlo w Poznaniu, ja zachwycam się zapachem soli z pomarańczą
i miętą, delektuję przepyszną proporcją cytryny i cukru w herbacie, zapada
zmierzch, zapalam świeczkę i snuję refleksje… Ten charakterystyczny moment,
kiedy robi się coraz ciemniej, ale też przytulniej… Refleksje o życiu, o
wrażliwości, o ludziach, o miłości…
Dawno temu przeczytałam
poruszający wywiad ze wspaniałą Anną Kaszubską, która sama tarapatach życiowych,
zaczęła pomagać Zargan – kobiecie i matce, uchodźczyni z Czeczenii. Wczoraj wynalazłam ją w
ostatniej chwili zakupów w Biedronce za grosze. Już przy pierwszym rozdziale
miałam łzy w oczach… Jest napisana pięknie i prosto, przechodzi przez duszę na
wylot i dotyka samego serca. Ta książka chyba się do mnie uśmiechnęła specjalnie, żeby mi
przypomnieć, jaką jestem niesamowitą szczęściarą….
Przeczytałam wczoraj, że ten, kto
wzrusza się muzyką ma inaczej zbudowany mózg… tak, wiem, zawsze byłam inna ;).
A ten którego wzrusza wiele innych rzeczy, to już jest całkiem inny na całego!
I częste ćwiczenie jogi dodaje mu energii, tak że pracuje, tłumaczy,
przeprowadza rozmowy o pracę z Ukrainką i Polakiem z Białorusi, jedzie na
masaże do p. Łukasza, chodzi na szkolne zebrania, odwiedza rodziców, ogląda niemieckie filmy, robi zakupy, szuka sukienki na doroczną kolację firmową (i
nie może jej znaleźć), delektuje się gorącą czekoladą z lokalnej kawiarni,
gotuje, słucha i kocha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz