Od pięciu lat listopad kojarzy mi się nie tylko z jesienną melancholią i świętem zmarłych, ale też z wielkim świętem kinematografii, jakim dla mnie jest Tydzień Filmu Niemieckiego. Te filmy zawsze trafiają mnie prosto w serce - świetnie pokazują naszą szaloną rzeczywistość, poruszają bardzo ważne kwestie, jak i pokazują codzienne życie biednych, bogatych, rodowitych i napływowych Niemców, korpoludków, zwykłych ludzi, którzy mierzą się z życiem tak jak wszyscy inni ludzie na świecie. Uwielbiam "obyczajówki" niemieckie - chyba nikt tak trafnie i mądrze, ironicznie i z humorem nie przedstawia życia, trudności w relacjach, choroby, rozliczania przeszłości, stosunków rodzinnych, sąsiedzkich, czy zawodowych. Chyba żadne inne filmy nie potrafią tak dobitnie obnażyć ludzką naturę, hipokryzję, zakłamanie, problemy z emocjami... bez wstydu, normalnie, bo to przecież ludzka rzecz (polecam "Pani Mueller musi odejść" i "Czas kanibali").
Te filmy są też często arcydziełami sztuki filmowej, np. "Victoria" sprzed dwóch lat, "Opuścić Marakesz" sprzed trzech, czy dzisiejszy piękny, kolorowy film "Witamy u Hartmannów". Jest to świetny komediodramat, który w pigułce pokazuje reakcje Niemców na sytuację zaistniałą w ich kraju w związku z napływem uchodźców. Ich reakcje są uniwersalne, mogłyby mieć miejsce wszędzie. W tle, a może na pierwszym planie jest rodzina Hartmannów i ich problemy, również uniwersalne, jak innych rodzin i ludzi na świecie. Relacje małżeńskie i te pomiędzy dziećmi a rodzicami, oraz relacje głównych bohaterów z samymi sobą. Wszystko pokazane z cudownym humorem i ironią, trochę przejaskrawione, ale nie rażąco, w kolorowej, letniej scenerii i ze świetnie współgrającą muzyką. Ten film tysiąckrotnie przebił mojego faworyta z tamtego roku "Tony Erdmanna", który w 2016 zdobył Europejską Nagrodę Filmową. Dynamiczny, z wartką akcją, wbija człowieka w fotel, rozśmieszając go do rozpuku, albo wzruszając do łez. A na koniec, pomimo wszystko, człowiek wychodzi z kina bardzo optymistycznie nastawiony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz