Nie mogę uwierzyć, że już jutro grudzień... Trzy miesiące po wakacjach minęły jak z bicza trzasnął! A szczególnie ten ostatni tydzień oraz zmiany i emocje w pracy. Ciekawe jak nazwać stanowisko osoby, która wysłuchuje, jest wentylem dla emocji innych osób, zadaje pytania nakierunkowujące i doradza. Coach? "A shoulder to cry on"?, a może Mama Kasia ;-). Myślałam, że miałam dystans do pracy, ale jednak z czasem trochę wsiąkłam i chcąc nie chcąc nie mogę powstrzymać swojej empatii w stosunku do moich kolegów. To są dobrzy ludzie (z natury wszyscy tacy są) i życzę im wszystkiego najlepszego, i trochę mi szkoda, kiedy komplikują sobie życie, nie mogą się dogadać i mają problem z poradzeniem sobie ze swoimi emocjami. Ciekawe jest, że np. obie strony sporu mówią na siebie nawzajem, że ten drugi ma rozdmuchane ego. Obwiniają drugiego o to, czym sami grzeszą. I właśnie o to ego chodzi. Gdyby ludzie koncentrowali się mniej na sobie, a bardziej na byciu częścią wspólnoty i zależnościach, które zachodzą w tej wspólnocie oraz jej dobrostanie, to pewnie życie nas wszystkich byłoby łatwiejsze. Jako że jestem najstarsza w pracy, to mogę spojrzeć na to wszystko z szerszej perspektywy i widzę, w jakich schematach działają ludzie i jakie przyczyny powodują jakie zachowanie. To wszystko jest niezmiernie ciekawe z punktu widzenia psychologii, ale też obciąża psychikę. Do tego jeszcze te egipskie ciemności i deszcz. Nie jest łatwo, ale już niedługo przesilenie zimowe i coraz więcej światła! :-) W takich sytuacjach człowiek na prawdę docenia to co ma: rodzinę, która jest w miarę normalna;), dach nad głową, samochód i ciepłe ubranie. Oraz łóżko i ciepłą kołderkę! ;)

Natalia zadebiutowała dzisiaj jako wolontariuszka na Targach Książek. Też bym chciała!;-)















W związku z ciemną porą pojawiło się dużo artykułów na temat "Jak poradzić sobie z jesienną depresją/spadkiem formy" etc." Ja dziś znalazłam swój sposób! ;-) Nawet nie przeszkodził mi lekki ból głowy, którego po prostu wtedy nie odczuwałam. Taniec jest najlepszy na wszystko! Oprócz fizycznego wysiłku dostarcza też wielu endorfin! Mój taniec do wierszy Poświatowskiej w wykonaniu Janusza Radka to było połączenie gimnastyki, aerobiku, zumby, tańca artystycznego, towarzyskiego, jogi, disco i free style. Wielokrotnie słyszałam, że często, jak ktoś idzie do lekarza/psychoterapeuty z problemem (który istnieje tylko w wyobraźni tej osoby), to ten zaleca mu wytańczenie się;). Ja uwielbiam tańczyć, kiedyś robiłam to często, ale teraz rzadko jest czas, żeby sobie beztrosko włączyć muzykę i potańczyć. Pomimo egzystencjalnych tematów poruszanych w wierszach Haśki muzyka do nich jest tak cudowna i w niektórych przypadkach radosna, dynamiczna i szybka, że naprawdę można się wyszaleć (szczególnie po 9 godzinach siedzenia w pracy), lub, jak ktoś woli - pokiwać się nastrojowo i sentymentalnie. Znowu jestem monotematyczna, ale ja uwielbiam te piosenki! Jak żadne inne wykonywane po polsku, które zazwyczaj mnie męczą. Gdy włączyłam tę płytę po koncercie, to brakowało mi atmosfery koncertu, ale teraz, teraz stwierdzam, że ta płyta jest milion razy lepsza od koncertowych wykonań, tzn. jest inna i w sumie nie powinno się porównywać tych dwóch wykonań. Uwielbiam ciszę, ale gdy "przypasuje" mi muzyka, to słucham jej non-stop. Tak mało mi trzeba do szczęścia! Kiedy Rafał przegrał mi tę płytę, tak abym mogła słuchać w samochodzie, to byłam najszczęśliwszą istotą na świecie - podczas godzin spędzanych w drodze "wydzieram się" w samochodzie i jest mi cudownie. 
 