niedziela, 29 października 2017

Całkowicie wsiąknęłam w wiersze Poświatowskiej w wykonaniu Janusza Radka. Wiem, jestem monotematyczna.... Sobotę spędziłam na cudnym luzie, nigdzie nie pędząc i nie muszą niczego robić. Tzn. również gotowałam, prasowałam i ćwiczyłam jogę dla kręgosłupa, ale bez pośpiechu i w odprężeniu. Wyszukałam sobie teksty wierszy, które są na płycie, już je znam na pamięć, czytałam też sobie "Poświatowską we wspomnieniach i inspiracjach" i osiągnęłam stan "flow" zanurzając się totalnie w tej poezji i muzyce. Dziewczyny były poza domem, więc mieliśmy "wolną chatę":), co jest naprawdę cudowne, jeśli nie zdarza się często.  

Wieczorem wybraliśmy się na wspólną okrągłą imprezę urodzinową Beaty i Adama w Fabryce Sensu, podczas której świetnie się bawiliśmy. Beatę poznałam 20 lat temu w swojej pierwszej pracy, a potem i oni i my przeprowadzili się do Leśnicy. Byliśmy zaszczyceni zaproszeniem na tę imprezę. Oprócz jubilatów znaliśmy osobiście może jeszcze tylko jedną parę, ale poznaliśmy fajnych ludzi spod Warszawy, z którymi mamy bardzo dużo wspólnego, poza tym był pokaz ognistego tańca passo doble w wykonaniu przyjaciela syna gospodarzy oraz nauka cha chy, która sprawiła wszystkim dużo frajdy. Inną atrakcją była fotobudka i świetne rekwizyty do zdjęć, więc też było dużo śmiechu. Poza tym wytańczyliśmy się za wszystkie czasy przy wspaniałych hitach z naszych czasów - co było cudowne :). Świetnie jest spędzić trochę czasu tylko ze sobą i bez dzieci... Sama Fabryka Sensu ma świetnie i bardzo oryginalnie urządzone wnętrza. (np. łazienkę w szafie czy dżunglę wchodzącą do pokoju, nowoczesne obrazy, rzeźby, designerskie krzesła i fotele)Stworzyła ją Lucyna, którą znam z zamierzchłych czasów, kiedy pracowała w agencji PR i organizowała dla Adtranzu, w którym wtedy pracowałam, oprawę zjazdu firmowych związków zawodowych z całego świata (w Muzeum Architektury). 

Wróciliśmy nad ranem i dziś ledwo zdążyliśmy na rodzinny obiad z okazji urodzin brata Marka, zbliżających się imienin bratanka Marcina i niedawnych urodzin Natalki. Było bardzo serdecznie.

Wracając wpatrywałam się w niesamowite kształty ciemnoszarych chmur przywianych przez orkan. Pogoda sprzyjająca opatuleniu się ciepłym kocem... Kiedy chodziłam na Tai-chi mój instruktor zawsze mówił, że podczas takich gwałtownych zmian pogodowych, które nie są dobre dla naszego organizmu, musimy mieć silne wnętrze, "zaplecze", być zrównoważonym w środku, tak żeby podołać tym zewnętrznym zmianom.

"Meet darkness with light"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz