środa, 4 października 2017

Dzisiaj tato w końcu miał zabieg - sprawdzenie od środka pracy jego serca. Cieszę się bardzo, że to  wszystko przebiegło pomyślnie i po tym zabiegu tata wyglądał lepiej niż przedwczoraj. Chyba ja się bardziej bałam tego zabiegu niż sam tata. 

Codziennie po pracy chcę coś zrobić (aktywność fizyczna! książki! medytacje! normalizacje! blog! i mnóstwo innych rzeczy), ale nic mi nie wychodzi. W domu robi mi się zimno ze zmęczenia i nie chce mi się kiwnąć palcem. Stałam się mistrzynią prokrastynacji. Całe dorosło życie goniłam z terminami. Teraz ciągle biję się z myślami: ruszam, zatrzymuję się, ruszam i znowu staję. Wciąż mam rozbiegane myśli i nie robię niczego, bo od razu myślę, że jak to zrobię, to nie zrobię tamtego - można zwariować. 

Przeczytałam za to bardzo mądry artykuł mamy siódmoklasisty o szkole, wspaniałej nauczycielce Pernilli Rip i skutecznym demotywowaniu uczniów w polskiej szkole. Cieszę się bardzo, że są tacy ludzie, że jest tyle inicjatyw budzącej się szkoły, edukacji demokratycznej, itp., i że rodzice stają się coraz bardziej świadomi. Wierzę, że kiedyś z tych oddolnych ruchów zacznie się prawdziwa Rewolucja. 

O jejku, pisałam o prokrastynacji, a właśnie dotarł do mnie eBook pt. Time Management Makeover - chyba Wszechświat przeczytał to, o czym pisałam przed chwilą i dał mi podpowiedź;-).  Ale nim ją przeczytam, to najpierw się wyśpię - rano czeka mnie gotowanie i jazda do szpitala do taty.

"Zwykło się uważać za cud chodzenie po powierzchni wody, ale prawdziwym cudem jest chodzenie po ziemi. Każdego dnia uczestniczymy w cudzie, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy: niebieskie niebo, białe chmury, zielone liście, czarne ciekawskie oczy dziecka. Wszystko jest cudem."
/Thich Nhat Hanh/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz