poniedziałek, 9 października 2017

Dziś rano ciężko było mi się zebrać, ciężko wstać i jakoś tak bardzo wolno robiłam to, co zazwyczaj się robi rano przed wyjściem do pracy. Miałam problem z ubraniem się, nie wiadomo czy zimno, czy bardzo zimno – wciąż nie dociera do mnie, że rano i wieczorem, a dzisiaj to nawet popołudniu, może być już naprawdę zimno. Aby uziemić umysł i trochę się skoncentrować, jadąc do pracy zaczęłam wypowiadać afirmację, wyobrażając sobie ją zmaterializowaną. W pracy powiesiłam ją sobie nawet na monitorze, tak żeby mieć ją przed oczyma.


W pracy też było mi ciężko zebrać myśli, miałam dzwonić do szpitala, zapytać się o coś lekarza taty, ale na szczęście tato się tam sam dodzwonił, więc już nie musiałam tam jechać, jakby telefon nie wypalił.

Po pracy spotkałam się w „Dinette” z dziewczynami z mojej pierwszej pracy, którą zaczęłam od razu po studiach. Uświadomiłam sobie, że zaczynałam ją 20 lat temu, 1 września 1997. Fajnie, że utrzymujemy kontakt i że się wciąż spotykamy (kiedyś częściej, teraz raz na kilka lat). Dowiedziałam się o bardzo tragicznej śmierci mojego ówczesnego szefa HR (dwa lata starszego ode mnie) i jego dziecka. Byłam świadkiem jego awansów zawodowych, przeprowadzki do zagranicznych oddziałów firmy i gdzieś z tyłu głowy moje ego z zazdrością patrzyło na jego ścieżkę zawodową, pamiętając, że jak zaczynał, to był całkiem zielony w tej dziedzinie i według mnie niezbyt odpowiednią osobą na tym stanowisku.   

„Wszechświat daje mi wszystko, czego potrzebuję……” Nie zrobiłam kariery, nie wyjechałam pracować zagranicą i zarabiać „kokosy”, nie miałam wygodnego życia w bogatym kraju europejskim, nie mogłam nie pracować, żeby zajmować się dziećmi. Ale może właśnie to, czego doświadczyłam/doświadczam w życiu, jest wszystkim tym, czego potrzebowałam/potrzebuję???
 „Całe rzesze ludzi popadają w stan depresji lub co najmniej frustracji na skutek nieudanego życia. Wciąż wydaje nam się, że dostajemy od życia nie to, co zamówiliśmy…” /Fitness umysłu”/

Jestem niesamowicie wdzięczna za całe moje życie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz