poniedziałek, 25 czerwca 2018

Relaks na działce to jest to! Szczególnie po 10 godzinach pracy ;-)."Wyżywałam" się dzisiaj będąc w pełni "tu i teraz" obcinając długaśne pędy winogron, które zasłaniały drzewo wiśniowe. Czułam się jak w dżungli - pędy winogron miały ogromne liście i grube łodygi, nie miałam pojęcia, że mogą być takie wielkie!
Pojechałam tylko po fasolkę szparagową, a przy okazji zerwałam jeszcze pietruszkę, sałaty, resztkę szczypiorku, buraczka, lawendę, no i wiśnie. Dziwnie się czułam zrywając wiśnie w czerwcu! Ale poza tym był ciepły wieczór, wprost przeciwnie do poranka. Nasuwa mi się tu bardzo trafne zdanie: "proste czynności mają w sobie dużo magii". W samochodzie pachniało cudownie lawendą i świeżą zerwaną pietruszką. To było niebiańskie!!! Potem jeszcze do pobliskiej Biedronki po kuskus i czosnek, żeby zrobić przepyszną sałatkę tabuleh, którą cztery lata temu jadłam pierwszy raz w libańskiej restauracji w Dubaju. Najpierw chciałam zrobić pesto z pietruszki i szukając przepisu u Maciągowej znalazłam również przepis na tę sałatkę. Wyszła przepyszna! Ma dużo żelaza i wit. C, więc przyda się i mi i tacie. Powtarzam sobie słowa dr Shivani, że na nic się zda nasze martwienie się zdrowiem bliskich, że nic nie pomoże. Ale bardzo smutno jest patrzeć na cierpienie bliskich.... Taka trywialna sprawa, a w zasadzie najważniejsza - łóżka w tym szpitalu są bardzo stare, nieregulowane i z byle jakim materacem. Zmiana takiego łóżka na lepsze o wiele poprawiłaby komfort życia taty. Ale na całym oddziale nie ma lepszych łóżek, są tylko na intensywnej terapii.  






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz