sobota, 16 czerwca 2018



Od rana do nocy poza domem! 

Rafał wiózł Natalię na zajęcia, więc dołączyłam do nich i pojechaliśmy potem do mamy na chwilę i do sklepu sportowego w pobliżu, żeby kupić buty do zumby na popołudniowy maraton charytatywny w Lwówku Śl. No bo jak już wychodzę ze swojej strefy komfortu, to chociaż w odpowiednich do tego butach :D. Wyciągnęłam Zuzię z domu, bo przecież sama trenuje taniec, a Rafał chętnie brykał sobie na rowerze dookoła Lwówka, gdzie jest pięknie! Wylicytowałam pobyt dla dwojga z romantyczną kolacją i śniadaniem w agroturystyce w pobliżu i już się nie mogę doczekać odkrywania tamtej okolicy. 

Podczas maratonu występowałyśmy na scenie z Rafałem instruktorem podczas trzech piosenek, a raz nawet z gościem specjalnym z Portugalii! I nawet za bardzo się nie pomyliłam ;-) Nie wierzyłam, że mi się to udało, bo wcześniej mój wewnętrzny krytyk często się mnie pytał na co ja się porywam! Ręce i nogi się mieszają, młodość i waga nie pierwsza ;-) i odpowiedniego stroju brak ;-). Ale podczas tych ćwiczeń/tańców jest tyle pozytywnej energii, że chyba to jest najbardziej pociągające. Prowadzący są uśmiechnięci, przyjacielscy, wygłupiają się i oprócz tego jeszcze śmieję się z moich błędów i z tego, że nie nadążam i nie wiem, która noga i która ręka ma być teraz :D. Uwielbiam tę wspaniałą energię! Jest zabawa, lekkość, radość i można cudnie się pokołysać i potańczyć, jak już się załapie kroki.... Rafał bardzo nam dziękował, że go wspierałyśmy (z Wrocławia był tylko on i my cztery). Trochę się stremował przy pierwszym kawałku i my chyba uratowałyśmy sytuację ;-). Wracając zachwycaliśmy się starymi domami, wielkimi zielonymi przestrzeniami i górkami, i pojechaliśmy jeszcze odebrać Natalię z 18-tki koleżanki nad kanał żeglugowy na ulicy Marco Polo - piękne miejsce i piękna restauracja. W domu byliśmy o 1 nad ranem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz