niedziela, 10 czerwca 2018


Ta muzyka jest tak piękna! Jedną z mantr Ajeet Kaur przysłała mi Asia kochana.... Dziękuję <3

Jestem trochę "rozwalona" warsztatem z dr Shivani z kliniki ajurwedyjskiej. Wczoraj było długo, ale w sumie nic takiego nowego, czy "rozwalającego" - mówiła dużo o uwalnianiu się od swoich myśli, mentalnym detoksie, że wszystko jest tylko stanem, o łączeniu się ponownie ze swoją radością i lekkością, nieocenianiu siebie i innych, obniżaniu swoich standardów/wymagań, o tym, że idealna kobieta/mężczyzna nie istnieje, o tym, żeby bardziej czuć niż myśleć (ja w sumie to od tego czucia to też jestem już wykończona) i o tym, że jeśli chce się coś naprawić, zmienić, uleczyć, to trzeba czuć się bezpiecznie. Miło też było posiedzieć pod drzewkiem na trawie z Dominiką, której dawno nie widziałam, w czasie przerwy obiadowej... Dziś natomiast było o łączeniu się z żeńską i męską energią, którą mamy w sobie, łączyłyśmy się z kobietami z naszego rodu, uzdrawiałyśmy nasze relacje - i to było dość wyczerpujące psychicznie i fizycznie. Gdy coś jest nie tak teraz mentalnie, jeśli te energie są pomieszane, to należy wrócić do przeszłości i znaleźć moment, który spowodował tę zmianę. 

Wyczerpała mnie też fizycznie i psychicznie pogoda, zakupy, gotowanie i jeżdżenie do taty. Przeraża mnie wizja starości z chorobą i samotnością. Dziś powstrzymywałam się od płaczu, za dużo czucia, zmęczenia... To szkolenie mi niestety nie pomogło w odpowiedzi jak mniej czuć, i nie dało odpowiedzi na pytanie jak rozciągnąć dzień, żeby zdążyć wyprasować, posprzątać dom, ogarnąć działkę i ogólnie życie. Wczoraj było jeszcze w miarę, połączyłam się ze swoimi momentami czystej szczęśliwości z przeszłości i miło tam było. Po dzisiejszym ćwiczeniu już tak nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz