Marzec - mój ulubiony miesiąc!
Niby to umowne i będzie kiedy będzie, ale rano obudziłam się uczuciem
podekscytowania, że dziś będzie piękny dzień, bo przecież to marzec i wiosna
nadejdzie lada moment.
Gdy robi się ciepło (lub cieplej)
to zaczyna mnie „nosić”, chyba tak, jak wszystkie istoty, które wybudzają się
z zimowego snu. Mój umysł zaczyna snuć wizje ewentualnych podróży bliższych i
dalszych…. Wyjazdu na Teneryfę nawet nie zdążyłam porządnie powspominać, zresztą w tym
przypadku sprawdza się idealnie filozofia życia „tu i teraz” – podczas podróży
powinno się być w pełni „tam i wtedy” i chłonąć to wszystko wszystkimi zmysłami,
bo właśnie wtedy się tego doświadcza, a nie po powrocie, w ramach wspomnień. Po
powrocie dzieje się tyle innych teraźniejszych rzeczy, które nie pozwalają na
pełne wspominanie, tak jak by się tego chciało. Kiedy tych wyjazdów lub innych
wielkich wydarzeń było o wiele mniej wracałam do nich przez długi czas – żyłam wspomnieniami.
Teraz brakuje mi tego, żeby po jednym wydarzeniu móc je dalej spokojnie kontemplować,
móc go jeszcze przeżywać, rozmyślać o nim, bez bycia rozpraszaną innymi
wydarzeniami. Ale w natłoku tego wszystkiego to już chyba nie jest możliwe…
W pracy moja energia stopniowo
malała, a skończyła się po pracy tym, że w trakcie piętnastu minut, które
miałam dla siebie, kiedy postanowiłam w końcu dowiedzieć się z mądrej książki „Prostota”,
jak uprościć swoje życie, po prostu zasnęłam…;-). Autor zaleca m.in. wpisanie do
swojego harmonogramu dnia to, co daje nam najwięcej energii i to realizować.
Chciałam jechać na jogę po pracy, ale stwierdziłam, że Młodsza zobaczy mnie
znowu późno, i zresztą prawie że zasypiałam w samochodzie. Okazało się, że ona
i tak poszła na swoje zajęcia, o których ja zapomniałam, więc zastanawiałam
się, co ja fajnego będę mogła zrobić w tym czasie dla siebie. Zrobiłam zakupy w markecie, byłam w aptece, ugotowałam część obiadu…. Ale za to kupiłam przepyszne awokado, co nie
zdarza się często (zazwyczaj są albo nie dojrzałe, albo za bardzo dojrzałe i
niedobre w smaku) i zjadłam sobie z przepysznym vinaigrette z sokiem z
pomarańczy, przywiezionym z Francji J.
Od kilku dni rano powtarzam sobie
na głos jadąc samochodem do pracy, że dziś będzie dobry dzień. Beata napisała
mi dziś coś podobnego, że w zasadzie wszyscy każdego dnia muszą podnieść swą
duszę do miejsca radości z życia i dobrego myślenia, podjąć decyzję dotyczącą
swojego nastawienia w tym dniu. Może w tym pomóc medytacja, modlitwa,
refleksja, zastanowienie się i najlepiej rano, tak jak poleca to Ajurweda J. Trzeba też pamiętać,
że nasz mózg nie odróżnia, czy to co myślimy dzieje się naprawdę, czy nie. Przy
zamartwianiu się na pewno nie jest to dla nas dobre, ale przy wizualizowaniu,
afirmowaniu i kreowaniu słowami dobrego życia na pewno tak! J
P.S. Polecam "Sekret Wyobraźni" dla
małych i dużych marzycieli! Zamówiłam go dla Zuzi, dzisiaj przyszedł. Książka
zawiera też płytę z przepięknie nagraną historią oraz dodatkowo prowadzone
wizualizacje. „Książka, którą masz przed sobą, jest jak cudowna lampa w Twoich
rękach. Opowiada słowem, obrazem i dźwiękiem o niezwykłych przygodach pewnego
chłopca, który nauczył się słuchać głosu serca i dzięki temu spełnił swoje
marzenia. Kiedy odkryjesz Sekret Wyobraźni oraz zastosujesz zawarte tu
ćwiczenia, także i Ty możesz obudzić w sobie czarodzieja!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz