Wczoraj nie miałam siły pisać.
Wróciłam późno do domu i jeszcze musiałam posiedzieć z Zuzią nad lekcjami. Byłam przytłoczona rozmowami o chorobach i lekarstwach... Po
pracy pojechałam do mamy, bo miała imieniny. Jak zawsze było pełno gości, to
wczoraj prawie nikt, bo nie „chcą jej zawracać głowy”, kiedy jest zajęta
codziennym jeżdżeniem do taty do szpitala (choć teraz właśnie bardzo by się jej
przydało towarzystwo; dobrze, że chociaż zadzwonili:). Te imieniny rodziców
były dla mnie od dzieciństwa czymś niesamowitym, niezmiennym i trwałym, stałym
punktem każdego roku. Przychodziły zawsze ciotki i wujkowie (rodzeństwo
rodziców) i najbliżsi przyjaciele. W tym roku pierwszy raz nie odbyły się tak
jak zawsze. Wczoraj przyjechała tylko jedna ciocia – siostra taty. Aż się
ciśnie na usta: ten mój bezpieczny świat (z dzieciństwa) odchodzi… Wiadomo, już
dawno odszedł, ale chodzi mi o te niezmienne rzeczy, rytuały, które zawsze
były, a teraz już ich nie ma.… Dziś jak patrzyłam za odchodzącym tatą
(odprowadził mnie do wyjścia), to nie mogłam powstrzymać łez… Wszystko ma swój
czas…. Był czas kończenia szkół, pierwszej pracy, ślubów, wesel, pierwszego
mieszkania, narodzin dzieci, ważnych wydarzeń w ich życiu i przyszedł czas
starzenia się rodziców….
Po szpitalu podjechałam do apteki
kupić tacie lekarstwo i wychodząc spotkałam Basię, z którą razem walczyłam o
pozostawienie naszych dzieci w szkole. Żeby nie marznąć poszłyśmy do lokalnej
kafejki, bo za niedługo nasze dziewczyny kończyły zajęcia taneczne. Zamówiłam
sobie pyszną malinową herbatkę z malinową konfiturą. Dołączyło do nas moje
starsze dziecię, które wracało z zajęć aktorskich. W domu dziewczyny jadły i
gadaliśmy o wyjazdach wakacyjnych. Tyle ich mają, że ciężko znaleźć termin, żeby
wspólnie gdzieś wyjechać…
Włączyliśmy piękną muzykę Jesse’go
Cooka z płyty „The Blue Guitar Sessions".
Ten utwór jest przecudowny! Gitara Jesse'go jak zwykle magicznie brzmiąca, ale wiolonczela i skrzypce....Uwielbiam!!!
A tu głos Emmy Lee powala.....
Rano przeczytałam, żeby ratować
każdy dzień od bezsensu i bylejakości. Że takie choćby jedno dobre słowo
uratuje dzień J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz