niedziela, 26 marca 2017



Tak wiele otrzymuję dobra, serdeczności i miłości.... Jestem za to tak bardzo wdzięczna! Wczoraj w szpitalu znowu "akcja", bo tato dostał lek, a nie miał go dostać. Ale oprócz życia szpitalnego staram się myśleć o dobrych rzeczach, w zasadzie w porównaniu ze szpitalem, to wszystko, dosłownie wszystko wydaje się cudowne! Jestem wdzięczna za wczorajszą jogę z Moniką, fajną atmosferę na zajęciach, że w końcu miałam chwilkę na proste czynności domowe, trochę spania, wieczorne spotkanie ze znajomymi z okazji urodzin Ani, dzisiejszą miłość i dobroć Dominiki, która przyjechała zrobić tacie masaż (bo ja nie mam tyle siły w rękach), sensowną lekarkę, która miała dzisiaj dyżur, wszystkie dobre słowa od przyjaciół, za to że Karina pomogła Natalce w fizyce i za piękne chwile podczas monodramu Małgorzaty Bogdańskiej, która niesamowicie odgrywała Giuliettę Masinę i opowiadała o swoim życiu z wielkim Fellinim. Cudowna, ciepła i pełna energii kobieta oraz wspaniała aktorka. Spektakl miał miejsce w naszym lokalnym zamku, dlatego poszliśmy, bo blisko, niedrogo, no i Fellini. Pamiętam, jak w czasach studenckich oglądałam jego filmy z kaset video, jeden za drugim, bo tak mi się podobały. Masina nie miała łatwo u jego boku, jak to z geniuszami bywa, ale powiedziała, że woli żyć z geniuszem, niż z idiotą, bo jest ciekawiej ;-). Piękna, wrażliwa i wierna Mistrzowi, musiała doświadczać jego zdrad, upokarzania i innych kaprysów. Ale on ją kochał, tak bardzo chciał, żeby grała Gelsominę, czyli clowna, bo według niego jest to najszlachetniejsza rola dla aktora. O sobie mówiła, że jej najważniejsza rola, to rola żony Felliniego. Na koniec aktorka opowiedziała o osobie chorej na depresję, której lekarz na końcu zapytał, czy wierzy w miłość. Odpowiedź była twierdząca, na co lekarz odpowiedział, że jak pacjent wierzy w miłość, to nie jest z nim jeszcze tak źle :-). Już na sam koniec, po wielokrotnym wywoływaniu jej przez publiczność na scenę, Małgorzata Bogdańska przeczytała wzruszające i mądre orędzie Leszka Mądzika z okazji jutrzejszego Międzynarodowego Dnia Teatru, o człowieczeństwie, roli aktora i doświadczaniu drugiego człowieka w teatrze.


Jestem też wdzięczna za książkę, która do mnie przyciągnęła podczas wczorajszych zakupów w lokalnym markecie. Ujęła mnie tytułem "Przepisy na szczęście", a napisała ją autorka bloga "Qmam kasze". Książka jest cudnie wydana i jest pełna miłości i spokoju i słów, które właśnie teraz i zawsze potrzebuje każdy człowiek: "Najlepszym lekarzem jest codzienność - dobre jedzenie, słońce, świeże powietrze, odpoczynek, uśmiech, akceptacja i miłość. Dorzuciłabym jeszcze wdzięczność za to, że jestem, że Ty jesteś i ludzie o szczerych sercach. Zobacz, masz wszystko, czego trzeba do szczęścia, rozmawiaj, tańcz, jedz prosto, oddychaj i doceniaj każdy centymetr swojej podróży. Zwyczajnie, bez oczekiwań, delektuj się codziennością i bądź szczęśliwym człowiekiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz