środa, 22 marca 2017



To wszystko działa! Działa Reiki, modlitwy, przekonania, masaże, wizualizacje i uzdrawiające mantry, ajurwedyjski sposób żywienia i pozytywne myśli. Na pewno też działają lekarstwa, czyli najlepszy efekt przynosi połączenie (zintegrowanie) wszystkich metod. Jeszcze długa droga przed nami, ale najważniejsze, że nie jest gorzej. Będąc tak często w szpitalu człowiek uczy się pokory... i wielkiej wdzięczności.

Urodzin od wielu już lat nie obchodzę w jakiś szczególny sposób i jeszcze do wczoraj wieczora w ogóle o nich nie myślałam. Ale to zawsze bardzo miło, kiedy otrzymuje się dobre życzenia, szczególnie w trudnym czasie. Tak bardzo potrzebuję dobrej energii; wszyscy jej potrzebujemy. Tak bardzo jestem wdzięczna za moich przyjaciół i znajomych. Człowiek od pierwotnych czasów żył we wspólnocie i był w tym głęboki sens. Teraz też tego potrzebuje, szczególnie w trudnych chwilach oraz podczas umierania. Nie chciałam o tym pisać, ale wczoraj przeszedł w inny wymiar sąsiad taty z pokoju. Noc wcześniej miałam sen i wiedziałam, że to nastąpi. Tylko dlaczego nie mogło to nastąpić w spokoju i prywatności oraz nie w samotności? My z bratem u taty przy jednym łóżku, rozmawiamy, śmiejemy się, a metr dalej człowiek w agonii, odgrodzony tylko krótkim parawanem.   I odchodzącemu, i leczącemu się należy się spokój. Tato obudził się w nocy, kiedy już była cisza.      
I tak leżał w ciszy z ciałem sąsiada obok. Dopiero po jakimś czasie zrobił się ruch, a kiedy zakładali worek, to tato nakrył głowę kołdrą. Następna noc z głowy. I jak tu zdrowieć???

Miałam pisać o radośniejszych wydarzeniach, ale to jakoś we mnie siedzi.

Przy okazji urodzin, dostałam od wszechświata cudowny prezent w postaci niedzielnego koncertu mojego kochanego gitarzysty i jego zespołu oraz ich ostatniej płyty. Wcześniej było z nim spotkanie w klubie literackim "Proza". Ciężko mi się było wyrwać na to spotkanie i koncert, ale ta pozytywna energia bijąca od Jessego Cooka, jego muzyki i członków zespołu zrekompensowała wszystko. To była medytacja podczas koncertu, skupienie się w całości na tej przepięknej radosnej muzyce, która przeciwstawiała się negatywnym myślom. Atmosfera była cudowna, a muzycy rozsiewali bardzo pozytywne wibracje. Uśmiech nie schodził mi z twarzy:-). To było już nasze piąte spotkanie z nimi - tak jakbyśmy widzieli się z dobrymi znajomymi. Ależ mi tego było trzeba!


Drugi cudowny prezent od wszechświata to to, że nasza rodzinna artystka została laureatką ogólnopolskiego konkursu piosenki obcojęzycznej. Dziś pojawiły się wyniki!

Inne to świecące słońce, to że dojechałam cała i zdrowa, mimo, że coś się stało z pedałem gazu w samochodzie, dobre słowa i żarty kolegów z pracy, dobroć pielęgniarek i lekarki prowadzącej, pozdrowienie ochroniarza szpitala, które mnie kojarzy z widzenia, piękna książka o Ajurwedzie, miłość mojej rodziny i kochanych przyjaciół. To był dobry dzień! :-)

4 komentarze:

  1. Urodzinki? !!! Tort był? Torty są ważne. Tak jak wszystkie dobre życzenia, które powinny się spełniać . Niech Ci się spełniają te od dobrych ludzi!.
    Za tatę kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie sobie zdałam sprawę, że jako 'anonimowy' powinnam się jakoś podpisywać. Hmm...
      Dobrosława

      Usuń
    2. I tak się domyślam, że to Ty ;-)

      Usuń
    3. Tort był w pracy, a nawet dwa, bo małe ;-)

      Usuń