Dzisiaj przytulił mnie Anioł!
Kilka lat temu (już nawet nie
wiem dokładnie ile) znalazłam bloga Agnieszki Maciąg – pewnie przyszedł do mnie
w momencie, kiedy go potrzebowałam J.
Bardzo zainteresowały mnie przepisy kulinarne na jej stronie, bo głównie one
tam były. Z czasem wczytywałam się w starsze posty - o życiu, o korzystaniu z
ziół, pokrzywy, mniszka lekarskiego, o zdrowiu, o tym jak sobie radziła z
chorobami bez antybiotyków i wszelkiej innej chemii (a za młodu ciągle
chorowała na anginy), o homeopatii i o jej duchowej ścieżce. Zaczęłam kupować
jej książki i gotować wg Agnieszki Maciąg. Była mi bliska też ze względu na
Ajurwedę, do której się często odnosiła. Byłam pod wrażeniem jej miłości,
spokoju ducha, uśmiechniętej duszy, konsekwencji, tego, że wstaje wczesnym
świtem, ćwiczy jogę, medytuje, oczyszcza z niskich wibracji – jednym słowem żyje
i gotuje zgodnie z naturą. W wieku 43 urodziła córeczkę, i wtedy biologicznie
była ponad 15 lat młodsza niż miała wg metryki urodzenia. To wszystko dzięki
przemianie, którą przeszła 11 lat temu – oczyściła ciało z toksyn, zaczęła pracować
z umysłem i emocjami. Od tamtego czasu nie wzięła żadnego chemicznego lekarstwa.
Można powiedzieć „Jej to łatwo,
nie pracuje na etat, nie musi się martwić o pieniądze, jest sławna, ma ogród z
ziołami, etc.”. Gdy zobaczyłam informację o „Spotkaniu w kobiecym stylu”,
podczas którego miała wystąpić Agnieszka Maciąg stwierdziłam, że bardzo chcę ją
zobaczyć na żywo trochę z babskiej ciekawości, a trochę żeby sprawdzić jaka
jest faktycznie, i jeśli jest faktycznie taka niesamowita, to żeby poczuć ten
spokój i światło i jej po prostu posłuchać!
Bilety w przedsprzedaży były w bardzo atrakcyjnej cenie, więc namówiłam
jeszcze Martę, a Ani zrobiłam urodzinowy prezent.
I warto było! Agnieszka mówiła non-stop przez dwie godziny, odpowiadała na pytania, a potem rozmawiała z dziewczynami i podpisywała swoje książki. Przez te dwie godziny wpatrywałyśmy się w nią i słuchałyśmy w pełnym skupieniu, żeby nie pominąć ani jednego słowa, i też dlatego, że to co i jak mówiła, było fascynujące. Historia jej życia, wejścia na nową drogę 11 lat temu, kiedy już nie wiedziała co zrobić, żeby sobie pomóc i jakie cuda potem zaczęły się zdarzać, jest niesamowita (opisała ją w swojej książce „Pełnia życia”). Wyglądała zjawiskowo, mówiła pięknym miękkim głosem, cudownie się uśmiechała, a jej naturalność, ciepło i miłość po prostu promieniowały. Wiem, kiedy ludzie grają, czy kreują się na inną osobę. Ona taka nie jest. Jest za to dokładnie taka, jak na blogu, w książkach, wywiadach – prawdziwa, pełna energii i miłości. A gdy mnie przytuliła, to już się całkiem rozpłynęłam…. Cudowna kobieta, pracuje z Aniołami i sama jest jak Anioł. To się czuje. Potem, cały wieczór, byłam otulona wielkim spokojem.
Można powiedzieć, że takie
spotkania to strata czasu, cały dzień w zasadzie w zamkniętym pomieszczeniu,
kiedy piękna pogoda na zewnątrz, i wiedziałam już o tych rzeczach, o których
była mowa, ale uważam, że nigdy nie jest dość słuchania dobrych słów,
wskazówek, pozytywnych historii… Wcześniej występowały Magdalena Malicka,
Dagmara Skalska i Agnieszka Tomczuk – wszystkie doświadczone przez życie
(szczególnie ta druga), które opowiadały, jak odbiły się od dna i zmieniły
dotychczasowe życie. Patrząc na nie ma się wrażenie, że wszystko jest możliwe i
że nie jest tak źle na tym świecie, jakby się mogło wydawać. Takie spotkania motywują, inspirują,
przypominają Ci, jakie są Twoje wartości, i żeby trzymać się swojej ścieżki
pomimo trudności.
Po moim powrocie wrócił Rafał z
pękami nieziemsko pachnącej lawendy z ogródka naszych przyjaciół w okolicy
Obornik Śląskich, gdzie pojechał rowerem. To już była całkowita Pełnia Szczęścia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz