Uff, skończyłam tłumaczenie i ten cieplutki weekend też dobiega końca.
W Dzień Matki rozmyślałam o tym, jak cudnie i trudno być matką. Nie zapomnę, jak wiele lat po urodzeniu dzieci ciągle miałam wyrzuty sumienia, że nie spędzam z nimi więcej czasu, niż spędzałam. Do dziś zresztą wiecznie się boksuję, jak pogodzić dzieci, dom i pracę jednocześnie. Jak dziewczyny były małe, to przez jakiś czas miałam wolne wakacje i ferie, więc chociaż wtedy mogłam z nimi być dłużej. Do tej pory mam wyrzuty, że za mało im pomagam w nauce, że ich nie pilnuję, tak jak niektóre moje koleżanki, które nie pracują zawodowo. Pamiętam, jak miałam przerwę w zatrudnieniu (szukałam nowej pracy), a Natalka zaczynała czwartą, przełomową, klasę to wtedy siedziałam z nią codziennie i efekty było od razu widać. Z Zuzią, która potrzebuje więcej pomocy, już nie mogłam tyle siedzieć... Chcąc nie chcąc, postawiłam na jakość relacji z dziećmi. Chyba się udało...
Kiedyś zobaczyłam obrazek z podpisem: "Chciałam zbawić świat, ale urodziłam dzieci..." To bardzo dużo o mnie mówi. Chciałam.... i troszkę mi się udało, dzięki cudownemu mężowi, który tymi dziećmi się zajmował, kiedy mnie nie było (i dziadkom!). Patrzę na ludzi, którzy dzieci nie mają i zazdroszczę im tej beztroski, tego, że nie muszą się o nie martwić i że mają tyle wolnego czasu na rozwijanie swoich zainteresowań... Ale widzę też tych, którzy dzieci nie mogą mieć, a chcieliby...
Jednym słowem, nie jest łatwo, ale kiedy dziewczyny przytulają się do mnie i całują, albo siadamy przytulone na kanapie, to wtedy wiem, że nie ma niczego na świecie, co może to zastąpić :-)
Poza odwiedzeniem mojej Mamy, Taty, Dominiki z okazji 30-tych urodzin, jogowałam, grzebałam w ziemi sadząc kwiatki i krzewy na balkonie (w końcu!), oglądałam z Zuzią najnowsze "Smerfy" ;-), liczyłam pieniądze, które muszę wpłacić od wszystkich trzecich klas na bal gimnazjalny i pieniądze na prezent końcowy dla wychowawcy Natalii, tłumaczyłam, gotowałam, spałam i nawet trochę czytałam. Nie zrobiłam wszystkiego, co zaplanowałam, góra ubrań czeka na prasowanie, łazienka na sprzątanie a artykuł do pracy wciąż nienapisany, no, ale cóż, staram się to odpuścić. Męczy mnie bardzo długa lista rzeczy do zrobienia. Kiedyś biegłam jak przez płotki, oby szybciej, oby zdążyć, a teraz odpuszczam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz