piątek, 5 maja 2017


Ten dzień zawsze kojarzy mi się z urodzinami mojej rosyjskiej koleżanki Kiry, którą poznałam ponad 20 lat temu w Anglii. Wtedy, oglądaliśmy też u niej i jej katalońskiego męża Eurowizję i wykonawców z naszych różnych krajów. Było bardzo rodzinnie i radośnie. W 2005 miałam szczęście odwiedzić ją w Nowosybirsku, a właściwie Miasteczku Akademickim, który jest jakby niezależnym miastem. Sama podróż jest tematem na osobną historię, ale najważniejsze jest, że nadal jesteśmy w kontakcie.

Miło było też zobaczyć piękne zdjęcie zjawiskowej Beci, która pojawiła się na FB. Oczywiście lepiej byłoby na żywo, ale zawsze to coś.

Po późnym przyjeździe do domu odkryłam jak jest cudnie ciepło. Resztką sił wybrałam się na spacer do lasu, którego zieloności i przestrzeni bardzo mi brakowało. Jak tyle wyszłam, odurzyły mnie cudowne zapachy ciepłego wiosennego, a nawet letniego wieczoru. Pachniało nieziemsko niebiańsko! Przeszłam najpierw przez łąkę i wzdłuż lasu i zachwyciłam się nieustającym głośnym ptasim koncertem pełnym niesamowitych różnorodnych dźwięków. W lesie zatrzymałam się i nagle przede mną przemknęły dwa prześliczne kolorowe dzięcioły goniąc się nawzajem z drzewa na drzewo. Spektakl trwał długa cudowną chwilę i w międzyczasie przyłączyły się dwa inne ptaki, jeden duży, drugi mały. Wgapiałam się w nie bez ruchu z szyją wyciągniętą do góry (dobry lifting!;-) i przy okazji wypatrzyłam bardzo ciemne chmury. Na szczęście udało mi się uciec do domu przed mocniejszym deszczem.

Po deszczu też cudownie pachniało, nawet jeszcze piękniej! Szłam powoli do szpitala upajając się tymi zapachami.… W końcu było ciepło!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz