czwartek, 25 maja 2017

Jestem wdzięczna za pracę, za to, że mogłam się rozruszać w czasie jogi (i za to, że Monika mi pomagała), za przepiękne zachody słońca i chmury, za spacer z Rafałem wcześniej nieodkrytą drogą przez pola i wzdłuż linii drzew. Mieszkamy tu tak długo, a jeszcze nigdy nią nie szliśmy! Zachód słońca był iście niebiański, można było się w niego wgapiać i wgapiać i zatapiać w przeplatających się kolorach i niesamowitych kształtach chmur. Do tego wtórowały ptaki - jak zaczarowane - ciągle na nowo zachwycam się pięknem natury!

Jestem wdzięczna za samochód - którym jedzie się jak limuzyną w porównaniu z 20-letnim samochodem zastępczym, którym jeździliśmy przez dwa tygodnie.

Jestem wdzięczna za ubrania (tak mnie naszło przy porządkowaniu rzeczy do prasowania) i za wygodne łóżko, do którego zaraz się udam. Jak to zrobić, żeby do niego trafić najpóźniej koło 22.00?  (wg Ajurwedy i Agnieszki Maciąg, której nowa książka opiera się na Ajurwedzie, jest to najkorzystniejsza pora na zregenerowanie organizmu).

Na spacerze nie miałam telefonu i nie mogłam zrobić zdjęcia zachodu słońca zapierającego dech w piersiach, ale wstawiam chociaż niebo, które mnie zachwyciło podczas powrotu z jogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz