Życie jest niesamowitą podróżą i nigdy nie wiesz, co pojawi się za zakrętem ;-). Ta podróż składa się z pojedynczych dni, i rano nigdy nie wiesz jak one się skończą. Dzisiaj wcześnie rano miałyśmy z Zuzią wyjść wcześniej z domu i jechać godzinę tramwajem do szkoły i pracy. Ale na nasze szczęście Rafał odwołał swój wyjazd służbowy do Gdańska, bo na jego nieszczęście, wczoraj wieczorem spuchło mu kolano, i co więcej, coś w nim chrupotało. Wskazówka życiowa nr 1 - nigdy nie martw się na zapas, że np. będziesz musiała jechać zimnym ranem godzinę w zatłoczonym tramwaju, bo wcale tak nie musi być :-).
To kolano Rafała spuchło po małym "wypadku" rowerowym, który miał miejsce w poniedziałek. Odgłos "chrupotania" nie napawał optymizmem, Rafał miał już jechać na SOR. Po wizycie u ortopedy okazało się, że tak kolano zareagowało na napięcie mięśnia i wcale nie musiało być bezpośredniego uderzenia. Najważniejsze, że to nic poważnego. Wskazówka życiowa nr 2 - nie oczekuj najgorszego.
Teściowa miała wczoraj operację na sercu. Wieczorem się dowiadywaliśmy - operacja przebiegła w porządku. Dziś rano okazało się, że były jakieś komplikacje (nie wiadomo jakie, przez telefon nie powiedzą) i miała drugą operację. "Uruchomiłam" moje koleżanki ze świata, żeby wysyłały jej dobre życzenia i uzdrawiającą energię, sama też słuchałam uzdrawiającej mantry i wizualizowałam sobie odpowiednie rzeczy. Po południu były już pozytywne informacje ze szpitala. Wskazówka życiowa nr 3 - zaufaj wszechświatowi, i temu, że modlitwy mają moc. Nie bój się prosić o pomoc.
Po pracy pojechałam tramwajem na dworzec do empiku odebrać najnowszą książkę Agnieszki Maciąg "Twój dobry rok". Tak bardzo potrzebowałam się przejść, zażyć trochę ruchu, a nie tylko siedzieć albo w biurze, albo w samochodzie, albo w domu. Było o wiele cieplej, niż myślałam i z przyjemnością szłam przez lokalny cmentarz (;-) na przystanek tramwajowy. W tramwaju czytałam bardzo ciekawą pozycję psychologiczną "Dzień dobry...i co dalej?" o skryptach życiowych, które ludzie odtwarzają w swoim życiu, głównie z powodu programowania rodzicielskiego. Dojechałam do dworca, weszłam do niego i.... poczułam się przecudownie!!! Dosłownie zalały mnie endorfiny! Uwielbiam atmosferę i wygląd naszego dworca, uwielbiam tę atmosferę podróży, wyjazdów, pożegnań i powitań, tego czegoś ulotnego, tej energii.... ciekawe, że np. angielskie dworce mnie męczą, może dlatego, że są tam ogromne tłumy, a dzisiaj w tamtym momencie było tam na prawdę cudownie! A w empiku tak przytulnie i cichutko, jak w cudownej nie-sieciowej księgarni, jak w czytelni... Boże, chyba się we mnie odzywają jakieś atawizmy, lub wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa i młodości..., może geny mojej mamy i babci, które, jak się niedawno dowiedziałam, często podróżowały i zmieniały miejsce zamieszkania... Dworzec przemierzałam z szeroki uśmiechem na ustach i w duszy, szczęśliwa również z tego, że mogłam przytulić do serca nową książkę Angieszki :-). Wskazówka życiowa nr 4 - bądź otwarta na doświadczenia dnia powszedniego, nieważne jak powszednie mogłyby się one wydawać - nigdy nie wiesz, jak zareagujesz na dane miejsce, czas, sytuację, ludzi :-)
Wracając z Rafałem samochodem do domu wstąpiliśmy po drodze odebrać internetowe zamówienie.
Poczułam się w tym sklepie (e-obuwie) jak w filmie Star Wars lub podobnym - było to bardzo zabawne doświadczenie. Ale jeszcze zabawniejsze i bardzo pozytywne doświadczenie spotkało mnie w sklepie obok, kiedy na prośbę córki poszłam zapytać się o możliwość wykonania kubka ze zdjęciem na urodziny jej koleżanki. Nawiązałam niesamowitą relację ze sprzedawcą, wybierając projekt kubka, czcionkę, zdjęcie, czekając na zdjęcie, rozmawiając z panem o szczegółach, podziwiając wystawione fotoksiążki i tak ogólnie :D. Zachwyciłam się tymi fotoksiążkami, zawierały one niesamowicie piękne i ciekawe zdjęcia z podróży oraz niesamowicie ciekawe i wzruszające historie życiowe. Spędziłam tam około godziny - Pan tak mnie chyba polubił, że wyjątkowo wykonał ten kubek dla mnie od ręki :-). Wyszłam z tego sklepu naładowana cudowną energią, którą czuję do tej pory! Wskazówka życiowa nr 5 - nigdy nie wiesz, kogo dobrego niespodziewanie spotkasz na swojej drodze, za rogiem, w sklepie, itp. i jak ta osoba na Ciebie zadziała. Nie zamykaj się na te spotkania. Uśmiechnij się, zagadaj - ludzie są dobrzy :-).
W domu ubawiłam się setnie słuchając historii z życia dziewczyn i ich koleżanek. Jedną można zatytułować: "Zdechła mysz w Anglii i znieczulica węchowa", a drugą: "Blaski i cienie organizacji egzaminu próbnego ósmoklasisty" :D
A potem pławiłam się w nieziemsko pachnącej kąpieli.
Uwielbiam swoje zwyczajne życie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz