wtorek, 1 maja 2018

Niesamowite jak z wiekiem i doświadczeniami zmienia się spojrzenie człowieka... W Wiedniu zatrzymaliśmy się, bo znajduje się tylko 50 km od Bratysławy,  i dziewczyny jeszcze tu nie były. Ja byłam wcześniej dwa razy, w 1993 i 1998, i wtedy Wiedeń poraził mnie rozmachem i przepychem, a teraz ogromnymi tłumami i drogimi sklepami, których jest tam więcej niż zabytkowych kamienic. Czułam się trochę jak w świątyni konsumpcjonizmu. Poszliśmy zobaczyć katedrę, a potem szukaliśmy tańszego i wegetariańskiego jedzenia, co wydawało się niemożliwe. I znowu Wszechświat wysłuchał moich próśb! Stanęliśmy zdezorientowani na chodniku i Natalia, która zauważa rzeczy i miejsca, których ja nie zauważam, nagle zobaczyła w bocznej uliczce fajną knajpkę z bardzo miłą polską obsługą. Zjedliśmy tam indyjskie curry z tofu :).
Chciałam zobaczyć 'Pocałunek Klimta' na żywo oraz domy Hundertwassera, ale już nie było czasu i siły...
Alternatywą dla zatłoczonej starówki jest przepiękny rozległy teren parkowy przylegający do wielkiego pałacu Schönbrunn, od którego zaczęliśmy wycieczkę. Cudnie było posiedzieć sobie na trawie mając przed sobą taki wyjątkowy widok :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz