Dni lecą jak szalone, jak zwykle….
Co tu zrobić, żeby je zatrzymać?
Jeszcze wczoraj w pracy żyłam „na
haju” powyjazdowym, miałam wrażenie, że nie było mnie z miesiąc, ale już
dzisiaj w pełni odczułam rzeczywistość stania w korku, w kolejkach, siedzenia w
pracy i niezdążania z tym, z czym bym chciała zdążyć...
Ale teraz pozytywy:
- ludzie są mili (a Niemcy i
Słowacy szczególnie mili; niektórzy moi koledzy z pracy też). Jestem wdzięczna
za wszystkich bardzo gościnnych i cudnych ludzi, których poznaliśmy po drodze i których odwiedziliśmy. Jeden
z nich (o polskich korzeniach) okazał się kuzynem koleżanki Rafała ze studiów.
- mój niemiecki jeszcze nie umarł
;-) i po trzech latach przerwy w jego nauce, całkiem dobrze sobie radziłam.
Jeszcze wczoraj rano mówiłam do siebie w myślach po niemiecku i słyszałam w
głowie ten język. Jako że nowa pani od niemieckiego Natalki miała wczoraj wolny
termin, to poszłam za ciosem i przez godzinę opowiadałam jej o naszej wycieczce
po niemiecku. Ale byłam z siebie dumna! Chyba mój mózg potrzebował takiej
dłuższej przerwy, żeby sobie wszystko ułożyć.
- Zumba wywołuje endorfiny J. Wprawdzie nie było
łatwo po przerwie, ale uwielbiam tańczyć!
- fajnie jest mieć koleżanki! Po
Zumbie zadzwoniła do mnie Ania, a Marta przysłała cudowne zdjęcia znad
bułgarskiego morza.
- fajnie jest mieć kolegów na
całym świecie. Leo z Hong Kongu, którego poznałam wieki temu w Anglii przyjeżdża
do Warszawy i najprawdopodobniej zobaczymy się po wielu latach niewidzenia.
Przyjeżdża też Bernd, którego poznałam w tym samym momencie, co Leo’a J.
- w podróży skończyłam czytać „Córkę”
Eleny Ferrante i w głównej bohaterce widziałam siebie. Bardzo mocna lektura,
kilka razy doprowadzała mnie do płaczu. To niesamowite, jak bardzo uniwersalne
są problemy ludzkie. Nieważne z jakiego kraju pochodzą i jakim językiem mówią.
- dziś pomimo późnej pory i wielkiego głodu zrobiłam sobie pyszny obiadek. Maultascheny przywiezione ze Schwabisch Hall i szparagi polane pesto z czosnku niedźwiedziego :-). Pycha!
- dziś jest przecudownie ciepły
wieczór. Na Słowacji i w Niemczech na każdym kroku pachniały bzy, kasztany i
wiele innych cudownych kwiatów. Letnia pogodo, trwaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz