Poszłam pobiegać do parku, wprawdzie dopiero o 7 wieczorem, ale warto było!!! Totalnie i całkowicie! Zapachy nagrzanej i wilgotnej ziemi oraz kwitnących drzew i krzewów są nie do opisania, niektóre porażały mnie swoją intensywnością, pachniały jak mocne perfumy! Ach, te cudowności.... Nawet znalazłam dwa małe drzewka kasztanowe z czerwonymi kwiatami, takimi jak widziałam w Niemczech. Żałuję, że nie potrafię nazwać tych piękności. Były kwiaty białe, różowe, żółte, cudowne....Bawiłam się jak dziecko, dmuchałam dmuchawce, ruszałam gałązki, żeby spadł "śnieg" z biały przecudnych płatków, zeszłam nad rzekę, przytulałam się do drzewa, rozciągałam, gubiłam w labiryncie, przeglądałam w wodzie. I ciągle spotykałam tego samego pana biegacza! Za trzecim razem wybuchłam śmiechem, kiedy się mijaliśmy :-).
Kocham ten park (i zamek) od 16 lat, bo jest duży, piękny i dziki, zarośnięty zielenią i kwieciem i niesamowicie pachnący :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz