poniedziałek, 14 stycznia 2019


"Ludzie przyzwoici – tacy, których sumieniem otwarta zbrodnia wstrząsa – są po obu stronach. Po obu stronach są również tacy, którzy w obliczu zbrodni wyją z nienawiści do sprawców – rzekomych czy rzeczywistych. Są tacy, którzy triumfują widząc cierpienie i śmierć ofiar. Patrzmy na tych, którzy są wśród nas. Zostawmy tych po drugiej stronie. Niech każdy bierze odpowiedzialność za siebie – nie za własne stado. To indywidualna odpowiedzialność się liczy. I tylko ona jest w stanie przemienić stado w ludzką wspólnotę."

Tak, „wyłam” dzisiaj z nienawiści, kiedy dowiedziałam się o śmierci Adamowicza i rezygnacji Owsiaka. Pomimo całej mojej tolerancji i wiary w drugiego człowieka, pomimo tego, że zawsze szukam czynników usprawiedliwiających złe zachowanie innych (bo chory, bo nie zaznał miłości, itp.), dzisiaj pękłam. Moje serce pękło. Chciałam się pakować i uciekać z tego kraju. Poczułam, że to nie jest mój kraj. Łzy, wściekłość i smutek zaczęły się lać strumieniem. Pisałam „Stop nienawiści”, a sama czułam tę nienawiść. To była moja niezgoda na śmierć człowieka. Wiem, że łatwo można wpaść w spiralę nienawiści. Nieśmy miłość, ale nie zgadzajmy się na hejt.

Najłatwiej obwiniać innych za swoje niepowodzenia. Najłatwiej nie brać odpowiedzialności za swoje czyny.

Poruszające było, jak Wrocławianie szybko zrobili „baner” z kartonu ku czci pamięci Prezydenta Gdańska  i trzymali go długo stojąc na mrozie, a przed nimi ludzie stawiali znicze.

Spotkaliśmy Asię i Igę i mogliśmy podzielić się naszym szokiem i smutkiem.

Teraz tym bardziej trzeba wysyłać do świata uzdrawiające modlitwy i dobro. Bardzo tego wszyscy potrzebujemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz