"Ludzie przyzwoici – tacy,
których sumieniem otwarta zbrodnia wstrząsa – są po obu stronach. Po obu
stronach są również tacy, którzy w obliczu zbrodni wyją z nienawiści do
sprawców – rzekomych czy rzeczywistych. Są tacy, którzy triumfują widząc
cierpienie i śmierć ofiar. Patrzmy na tych, którzy są wśród nas. Zostawmy tych
po drugiej stronie. Niech każdy bierze odpowiedzialność za siebie – nie za
własne stado. To indywidualna odpowiedzialność się liczy. I tylko ona jest w
stanie przemienić stado w ludzką wspólnotę."
Tak, „wyłam” dzisiaj z nienawiści,
kiedy dowiedziałam się o śmierci Adamowicza i rezygnacji Owsiaka. Pomimo całej
mojej tolerancji i wiary w drugiego człowieka, pomimo tego, że zawsze szukam
czynników usprawiedliwiających złe zachowanie innych (bo chory, bo nie zaznał
miłości, itp.), dzisiaj pękłam. Moje serce pękło. Chciałam się pakować i uciekać
z tego kraju. Poczułam, że to nie jest mój kraj. Łzy, wściekłość i smutek zaczęły
się lać strumieniem. Pisałam „Stop nienawiści”, a sama czułam tę nienawiść. To
była moja niezgoda na śmierć człowieka. Wiem, że łatwo można wpaść w spiralę
nienawiści. Nieśmy miłość, ale nie zgadzajmy się na hejt.
Najłatwiej obwiniać innych za
swoje niepowodzenia. Najłatwiej nie brać odpowiedzialności za swoje czyny.
Poruszające było, jak
Wrocławianie szybko zrobili „baner” z kartonu ku czci pamięci Prezydenta
Gdańska i trzymali go długo stojąc na
mrozie, a przed nimi ludzie stawiali znicze.
Spotkaliśmy Asię i Igę i mogliśmy
podzielić się naszym szokiem i smutkiem.
Teraz tym bardziej trzeba wysyłać
do świata uzdrawiające modlitwy i dobro. Bardzo tego wszyscy potrzebujemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz