czwartek, 10 stycznia 2019

Kilka myśli do refleksji z tego tygodnia, z czytania i webinarów o Ajurwedzie, innych kursów rozwojowych i niesamowicie wciągającej książki o Marinie Abramovic:

"Natura sprawia, że jesteś szczęśliwa z samego faktu, że żyjesz", "zamień media społecznościowe na kontakt z przyrodą, bo one ograbiają Cię z energii"

"Nie próbuj być kotem, jeśli urodziłaś się psem - zaakceptuj siebie, a zmień to co możesz, ale jak nie możesz to też spoko"

"Zrobiłaś, co w twojej mocy. A teraz daj sobie z tym spokój. Wszystko będzie się toczyć, bo i tak się toczy. Przypomnij sobie historię Buddy - otrzymał oświecenie, ale dopiero wtedy, kiedy całkowicie się poddał. Czasami robisz, co tylko możesz, żeby osiągnąć cel, ale nic z tego nie wychodzi, bo kosmos ma wobec Ciebie inne plany" W punkt!!!

Ćwiczyłam też pozytywną orientację, czyli zauważanie i przywiązywanie wagi do pozytywnych aspektów życia, różnych doświadczeń i samego siebie. Było to bardzo przydatne, szczególnie dzisiaj, kiedy zadzwoniła dyrektorka ze szkoły Zuzi z informacją, że Zuzia ma rozcięta głowę, po uderzeniu piłką na W-Fie. Od razu zaczełam głębiej oddychać, żeby się uspokoić i powtarzać sobie, że pewnie ta rana nie jest taka duża, jaką może być. Dyrektorka powiedziała 1,5 cm, ale potem sama się poprawiła, że dłuższa. Nad łukiem brwiowym koło nosa. Ciekawe jak słabo napompowana piłka nożna mogła spowodować rozcięcie czoła... Zuzia ją mocno kopnęła, koleżanka stojąca przed nią ją odbiła i ZUzia od dołu dostała tą piłką. Jestem wdzięczna, że pani sekretarka udzieliła bardzo fachowej pierwszej pomocy, za co ją pochwalili na SORze. Ale nie pozostawili złudzeń, że blizna zostanie :(. Dzięki pani sekretarce nie trzeba było na szczęście niczego szyć, plastry ściągające powinny załatwić sprawę. Po SORze (czekałyśmy tylko godzinę, po uprzednim przedzieraniu się do szpitala ze szkoły też godzinę) pojechałam do kardiologa sama ze sobą. Szmerów żadnych nie ma! (a dwa tygodnie temu wysłuchała je internistka, kiedy poszłam profilaktycznie po skierowania na podstawowe badania). Wizyta u kardiologa Tomasza była cudownym doświadczeniem, gdyż jest on bardzo komunikatywny, świetnie się z nim rozmawia i jasno oraz bardzo fachowo wyjaśnia kwestie medyczne. Pośmialiśmy się też - sama przyjemność! Potem jeszcze odbicie urbanki na zajęcia Natalki (jest zniżka), krótkie stanie na poczcie, gdzie Pani z okienka mnie rozpoznała - podeszłam, żeby nie stać, bo chciałam tylko odebrać duży format – przyszły czekoladki i kartka świąteczna od Jakcie i Miles’a, wysłane miesiąc wcześniej (!). Następnie zakupy, rozmowa z mamą i w końcu weszłam do domu, po 20:00…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz