poniedziałek, 4 września 2017

Choć marzę o śnie nie mogę nie wspomnieć o dzisiejszym szczególnym dniu, kiedy to moja najstarsza latorośl przekroczyła po raz pierwszy progi liceum. 

Syn mojego kolegi z pracy poszedł dziś pierwszy raz do przedszkola. Kolega napisał na FB, że jest z tego powodu dumny, szczęśliwy, ale też smutny. Smutny z powodu szybko upływającego czasu. Co ja mogę powiedzieć? Kiedy to czytałam poczułam się tak samo. Dumna, szczęśliwa i.... smutna. Wciąż mam przed oczyma Natalię, kiedy pierwszy raz szła do przedszkola. Pamiętam jak była ubrana, a dziś już jest licealistką! Kolega na FB napisał, że pamięta pierwsze kroki, pierwsze słowa, pierwszy uśmiech i że się dzisiaj zatrzymał, żeby o tym pomyśleć. Dobrze, że się zatrzymał. Dzięki uważności w pełni uczestniczył w pierwszych trzech latach swojego dziecka.  A ja? Byłam z Natalką pierwsze osiem miesięcy, potem wróciłam do pracy i do drugiej i zaczęło się ganianie i gonienie czasu... Z Zuzią byłam krócej - tylko pięć miesięcy:/ i chciałam, żeby jak najszybciej urosła. Dobrze, że w ramach uważności robiłam chociaż zdjęcia.  Kiedy miałam kiedyś zajęcia z 4 i 5 latkami, poczułam wtedy w sercu bardzo wyraźnie ten upływ czasu i żałowałam, że nie mogłam wtedy wolniej żyć i smakować każdej chwili z nimi, kiedy były w podobnym wieku.

Dziś byłam bardzo wdzięczna, że te pierwsze spotkania w nowych szkołach Natalii i Zuzi potoczyły się dobrze, że z dojechaniem nie było problemów, że się nie spóźniły, że znalazły znajome twarze z innych szkół/przedszkola, że im się podobało. Od jutra zacznie się znowu gonienie czasu i dojazdy, które będa zajmować tak wiele czasu. Tak bardzo życzę nam, żebyśmy mogli odsapnąć i nie musieli stresować się/rozwiązywać problemów szkolnych. Nie chcę już o nic "walczyć"; niech w końcu szkoła się sama zatroszczy o uczniów. Dzisiaj było mi tak lekko na duszy, czułam, że będzie dobrze. Zobaczymy. Życzę wszystkim uczniom dużo optymizmu, radosnych i niezapomnianych chwil i nadziei, że w tym chaosie nie będzie źle. Myślę dzisiaj o moich byłych uczniach:). Tak bardzo chcę wierzyć, że będzie dobrze!!!
Bild könnte enthalten: Text

Potem wprawdzie wjechałam oponą na wielką śrubą i miły pan na światłach wybiegł z samochodu za mną i poinformował mnie o "kapciu" i najlepiej, żebym już nigdzie nie jechała na tym kole. A tak się cieszyłam, że miałam dobry czas, gdyż nie mogłam być za późno w pracy po tygodniu urlopu. Ruszyłam spod świateł i jeszcze dość długo jechałam, bo nie miałam w ogóle możliwości zaparkowania. Potem prawie że biegłam do pracy, a miły starszy Pan przepuścił mnie, ukłonił mi się i życzył miłego dnia! Anioły są na świecie :-).

Po kilku godzinach pracy i swoich rozpoczęciach roku dziewczyny miały do mnie przyjechać, żeby pójść na kontrolę do ortodonty (blisko mojego biura) - Zuzia miała dwie godziny na dojazd, ale pokręciła kierunki i spóźniłyśmy się 15 min, Natalce, która na nią czekała na przystanku, kazałam iść na piechotę - na szczęście jakoś znalazła drogę. Ja biegłam, żeby zdążyć do tramwaju, w którym była Zuzia. Straciłam na to wszystko dużo czasu, ale cieszę się, że mogłam wyjść z pracy i to pozałatwiać bez zbędnych tłumaczeń :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz